Z Wróblewskiego na Kłokoczyce – Powrót do Wrocławia

Po powrocie z gościnnej Oławy, miejscem rozgrywania domowych spotkań Ślęzy Wrocław stał się stadion przy ul. Na Niskich Łąkach.

 

31 lipca 2017 roku na naszej stronie napisaliśmy – Dzięki bardzo dobrej współpracy z Młodzieżowym Centrum Sportu we Wrocławiu, Ślęza swoje mecze rozgrywać będzie na Stadionie Piłkarskim „Oławka” przy ul. Na Niskich Łąkach 7. Obiekt ten ostatnio zmodernizowano, bowiem był on areną World Games 2017, a rozgrywane były na nim rozgrywki Fistballa i Lacrossa. Obecnie znajdujące się na nim trybuny mogą pomieścić 900 osób.

Powrót Ślęzy do Wrocławia stał się faktem, choć na pierwszy mecz na „Oławce” musieliśmy troszkę poczekać, bowiem ze względu na konieczność regeneracji płyty, po jej bardzo intensywnym użytkowaniu, nasz klub zamienił się rolą gospodarza meczów pierwszej rundy ze Stalą Brzeg i Górnikiem II Zabrze i pierwszy domowy mecz rozegrał dopiero w 5. kolejce.

Obiekt przy ul. Na Niskich Łąkach po przeprowadzonych na nim igrzyskach World Games prezentował się okazale. Po obu stronach historycznej trybuny dostawione były nowe i wyglądało to bardzo fajnie. Dziś niestety już tak nie jest, bowiem przez kolejne miesiące sukcesywnie likwidowano kolejne sektory i w praktyce pozostała już tylko wspomniana trybuna główna. Największy problem na „Oławce” stanowiła jednak i wciąż stanowi jakość płyty boiska. Mimo wspomnianej wyżej regeneracji podczas rundy jesiennej sezonu 2017/18 z meczu na mecz była ona coraz gorsza. Żeby nie być gołosłownym zacytujemy tutaj fragment artykułu, który ukazał się 16 października 2017 r. na portalu DolFutbol.pl – Stadion Oławka na Niskich Łąkach, jeszcze niedawno arena na The World Games 2017 z murawą jak dywan, dziś coraz bardziej przypomina kartoflisko z B czy C klasy. Niestety, płyta główna stadionu Oławka jest tak mocno eksploatowana, że popada w „ruinę”. Przedstawiciele Ślęzy dyplomatycznie milczą na ten temat, trudno się dziwić, wszak jeszcze niedawno zmuszeni byli grać w Oławie, bowiem nie było dla nich miejsca we Wrocławiu. Rywale Ślęzy nie zostawiają jednak na murawie suchej nitki zgodnie przyznając, że na takim poziomie nie powinno się rozgrywać meczów na takim boisku.

Tym razem nie będziemy już dyplomatycznie milczeć. Powiemy za to, że doskonale zdajemy sobie sprawę z tego jak trudno jest na Oławce sprawić, by jej płyta była choć w miarę dobrym stanie. I powoli stan płyty zaczął się poprawiać, co zawdzięczać trzeba heroicznej wręcz pracy osób pracujących na obiekcie MCS-u. Robili oni co mogli, by mecze mogły być rozgrywane w jak najlepszych warunkach i za to składamy im dziś podziękowania. Dziękujemy im też za to, że w późniejszym już okresie, starali się tworzyć takie warunki, by piłkarze Ślęzy poczuli choć namiastkę domowego obiektu. Najlepszym tego przykładem było pomalowanie szatni na żółto-czerwono i umieszczenie w nich dużych rozmiarów herbu 1KS-u.

Przechodząc już do sportowych aspektów występów na Oławce, to kilka meczów na tym obiekcie na pewno zapamiętamy na dłużej. Inauguracja była okazała, bowiem w pierwszym meczu na nowym dla nas stadionie, Ślęza wygrała 6:2 z Falubazem Zielona Góra, a za to w kolejnym doznała najwyższych rozmiarów, bo 0:4, porażki Na Niskich Łąkach. Potem było już lepiej, aż przyszedł mecz ze Skrą Częstochowa i tutaj znów zacytujemy fragmenty artykułu portalu DolFutbol.pl zatytułowanego „Kuriozalny karny, czyli jak Ślęza została okradziona ze zwycięstwa ” – Ślęza prowadził ze Skrą od 33 min., kiedy gola z rzutu wolnego zdobył Maciej Firlej. Obie drużyny miały jeszcze sytuacje podbramkowe, ale żadnej nie wykorzystały. Aż do doliczonego czasu gry. Wtedy doszło do sporego zamieszania w polu karnym Ślęzy. Do piłki zagranej w pole karne wrocławian startuje zawodnik gości i Mateusz Kluzek. Zawodnik Ślęzy zagrywa piłkę, a składający się do strzału piłkarz Skry pada jak rażony piorunem (trudno orzec czy zamiast w piłkę trafia w nogę pomocnika gospodarzy, czy jest to efekt symulki, a może faktu, że zrobił tak mocny zamach próbując oddać strzał). Wtedy rozlega się gwizdek sędziego Roberta Paryska. Rzut wolny dla Ślęzy? Nic z tych rzeczy. Rzut karny! Szczerze mówiąc jest to skandaliczna decyzja arbitra, która wypaczyła wynik spotkania. Trudno zrozumieć co sędzia mógł dostrzec będą kilkanaście metrów od akcji, skoro na filmie nagranym z kilkudziesięciu metrów i do tyłu sytuacja jest jasna.

Dziś ktoś powie, że błędy sędziowskie są wkalkulowane w futbol, ale my tylko nadmienimy, że gdyby nie ten błąd, to Ślęza miałaby na koniec sezonu 66 pkt, a Skra 65. Było, minęło i nic już na to nie poradzimy. Zresztą było jeszcze kilka domowych meczów, w których nasz zespół niestety potracił punkty, które w przekroju całego sezonu okazały się być punktami bezcennymi. Mimo to szansę na awans 1KS miał do ostatniej kolejki. Przed nią zarówno Skra jak i Ślęza miała po tyle samo punktów, a że w bezpośrednich meczach pomiędzy tymi zespołami był idealny remis, w przypadku takiej samej ilości punktów na koniec sezonu nastąpiłaby konieczność rozegrania meczu barażowego. Ślęza podejmowała na Oławce grającego już o przysłowiową pietruszkę, lecz nad wyraz zmotywowanego Górnika Polkowice (wtedy jeszcze KS Polkowice), a Skra grała u siebie ze Stalą Bielsko-Biała. Pierwszy gol w tym dwumeczu zdobyty został przez Skrę w 14 min i w tym momencie to ta drużyna była w II lidze. Gdy w 24 min. w Częstochowie nastąpiło wyrównanie, a w 27 min. gola strzelił Maciej Firlej to szala awansu przechyliła się na korzyść Ślęzy. Tuż przed przerwą polkowiczanie wyrównali i po 45 minutach w rywalizacji wrocławsko-częstochowskiej zachowany został status quo. W drugiej połowie w Częstochowie Skra strzeliła dwa gole, a we Wrocławiu Ślęzę na ponowne prowadzenie wyprowadził w 69 min. Maciej Firlej. Coraz mocniej pachniało barażem, gdy w 79 min. drużyna z Polkowic znów wyrównała. W 5 minucie doliczonego czasu po strzale głową Oskara Małeckiego piłka trafiła w poprzeczkę, a chwilę potem w Częstochowie wybuchła euforia.

W kolejnym sezonie Ślęza ponownie zajęła 2. miejsce, lecz tym razem już z duża startą do pozycji gwarantującej awans. W rundzie jesiennej Oławka była prawdziwą twierdzą naszej drużyny, bowiem nie przegrała ona żadnego meczu. Nawet wtedy, gdy grając od 21 minuty w dziesiątkę przeciwko Foto-Higienie Gać, wygrała z tą drużyną 1:0 po bramce zdobytej przez Szymona Lewkota. Wiosną już tak dobrze nie było, bowiem rywale aż czterokrotnie wywozili z Wrocławia komplet punktów.

Początek rundy jesiennej obecnego sezonu wypadł Na Niskich Łąkach okazale, bowiem Ślęza z kwitkiem odprawiła takie firmy jak Polonia Bytom i Ruch Chorzów. W 8. kolejce udało się odnieść jeszcze zwycięstwo z Rekordem Bielsko-Biała i był to ostatni triumf 1KS-u na Oławce, mimo, że nasz zespół później rozegrał na tym stadionie jeszcze 5. spotkań, w tym to niedawne z ROW-em Rybnik. Czy było to w ogóle ostatnie starcie Na Niskich Łąkach ? Wiele wskazuje, że tak, choć całkowitej pewności jeszcze nie mamy.

Ślęza rozegrała na Oławce 38. spotkań. Ich bilans to 22. zwycięstwa, 8. remisów i 8. porażek. Stosunek bramkowy to 73-37.

Na tym kończymy ten cykl, opowiadający o latach gdy Pierwszy Klub Sportowy we Wrocławiu nie miał własnego domu i swoje mecze rozgrywał na różnych stadionach. Teraz z niecierpliwością czekamy na moment, gdy zaczniemy pisać nową kartę historii zatytułowaną „Kłokoczyce”. Kiedy to nastąpi ? trudno w aktualnej sytuacji powiedzieć. Oby jak najszybciej.