Po znakomitym meczu Ślęza remisuje z liderem

W rozegranym w Lubinie meczu 23. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z rezerwami miejscowego Zagłębia 2:2.

 

Mimo, że mecz toczył się przy bardzo porywistym wietrze, a na dodatek od czasu do czasu padał deszcz i grad, to kibice, którzy przybyli na to spotkanie, na pewno nie żałowali spędzonego na nim czasu. Mecz lidera ze Ślęzą był pasjonującym widowiskiem, stojącym na bardzo wysoki poziomie. Mecz toczył się w znakomitym tempie, nie brakowało w nim świetnych akcji, a piłkarze obu ekip nie odpuszczali ani na moment, tocząc zacięte pojedynki o każdy centymetr boiska.

Lider do meczu przystąpił jedenastką, z której większa część zawodników miała już możliwość zaprezentować się na boiska ekstraklasy. Tymczasem sytuacja zdrowotna w 1KS-ie wciąż jest nie najlepsza. Dziś zabrakło Adriana Niewiadomskiego, Mateusza Kluzka i Jakuba Bohdanowicza. Dodatkowo problemy dopadły też Huberta Muszyńskiego, i choć rozpoczął on mecz, to na boisku wytrwał tylko, a może aż 33 minuty. Jakby tego było mało, w trakcie spotkania, kontuzji doznał też Afonso.

Rozpoczynając ten mecz mieliśmy jeszcze w pamięci niedawny (25 luty) sparing, w którym rezerwy Zagłębia rozbiły we Wrocławiu Ślęzę 6:3. Dziś możemy powiedzieć, że lubinianie utrzymali swój poziom z tamtej potyczki, ale za to oglądaliśmy inną, zdecydowanie lepszą Ślęzę.

Od pierwszych minut oglądaliśmy zacięty i zażarty bój. Pierwszy, zbyt lekki by zaskoczyć bramkarza strzał, oddał w 5 min. Mikołaj Wawrzyniak, a minutę później, niestety dla nas, wynik otworzyli gospodarze. Stało się tak po dośrodkowaniu z rzutu wolnego spoza linii bocznej pola karnego, gdy do piłki, przy niestety biernej postawie naszego golkipera, dopadł Damian Oko i z najbliższej odległości wpakował ją do bramki. Lubinianie z prowadzenia długo się nie nacieszyli. W 10 min. do rzutu wolnego podszedł Robert Pisarczuk i wrzucił piłkę w kierunku bramkarza Zagłębia, a ten popełnił jeszcze większy błąd niż jego vis-a-vis z Wrocławia, dzięki czemu Afonso nie miał żadnych problemów z umieszczeniem jej w siatce. Kolejne minuty, to akcje przenoszące się to pod jedno, to pod drugie pole karne. Choć niektóre z nich zapowiadały się obiecująco, to jednak brakowało im wykończenia, w postaci dokładnego podania, czy przede wszystkim strzału. Mocniej zadrżeliśmy w 26 min. gdy po uderzeniu jednego z miejscowych piłkarzy, piłka obiła słupek wrocławskiej bramki. W 36 min. doskonałą okazję mieli żółto-czerwoni. Po odbiorze Roberta Pisarczuka, na dobrej pozycji znalazł się Mateusz Stempin, ale jego uderzenie wybronił Szymon
Weirauch, a dobitka Wawrzyniaka była niecelna. Po kilku chwilach wrocławianie mieli kolejne okazje, lecz ich strzały, umiejętnie blokowali miejscowi defensorzy, a strzał Afonso „piętką” Afonso, był zbyt lekki by zaskoczyć bramkarza.

Po zmianie stron bitwa, bo tak można określić to spotkanie, trwała w najlepsze. W 50 min. Vinicius kapitalnie ograł dwóch obrońców i oddał strzał, który znakomicie obronił Weirauch. W kolejnych minutach lepiej wyglądali gospodarze, którzy sprawiali wrażenie, jakby złapali Ślęzę w potrzasku, co objawiało się częstymi, groźnymi dośrodkowaniami w pole karne, z którymi na szczęście, bardzo dobrze radzili sobie
wrocławscy obrońcy, a także Piotr Zabielski. W 66 min. bliski powiększenia swojego konta bramkowego, był lider klasyfikacji strzelców, ale posłał futbolówkę obok słupka. Z biegiem czasu impet lubinian
wyraźnie się zmniejszył, a do głosu doszli wrocławianie. Mniej więcej od 70 min. gra toczyła się na połowie Zagłębia, bowiem Ślęza zepchnęła gospodarzy, do głębokiej defensywy. w 72 min. Joao Passoni został w ostatniej chwili uprzedzony przez bramkarza. W 82 i 83 min. dwóch okazji na gole nie zamienił Lima. Chwilę potem, Paweł Fediuk zagrał futbolówkę w pole bramkowe, a ta minęła już bramkarza, którego wyręczył Oko, wybijając ją z pustej bramki. W 90 min. zbyt lekko strzelał Oskar Hampel. Ślęza wyraźnie przeważała, a gola strzeliło Zagłębie. Już w doliczonym czasie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przez Daniela Dudzińskiego, celną główką popisał się Kacper Lepczyński. Ten gol mógłby załamać niejednego piłkarza, ale nie
dotyczyło to żadnego z żółto-czerwonych. Choć czasu było już bardzo mało, wrocławianie rzucili się do ataku i w jednej z akcji w polu karnym sfaulowany został Vinicius, a Pisarczuk z rzutu karnego doprowadził do wyrównania. To jeszcze nie był koniec emocji, bowiem tuż przed kończącym mecz gwizdkiem, na czystej pozycji znalazł się Hampel, i ku naszej rozpaczy, nie trafił w piłkę.

Z jednej strony powinniśmy się cieszyć z końcowego rezultatu, bo przecież udało się wyrwać punkt w samej końcówce. Z drugiej jednak odczuwamy niedosyt, bo gdyby wrocławianie wygrali to spotkanie, to też nikt by chyba nie stwierdził, że było to zwycięstwo niezasłużone. Troszkę smutni opuszczaliśmy stadion w Lubinie, ale też byliśmy pełni podziwu dla chłopaków, którzy dali z siebie wszystko.

ZAGŁĘBIE II LUBIN – ŚLĘZA WROCŁAW 2:2 (1:1)

1:0 Oko 6′
1:1 Afonso 10′
2:1 Lepczyński 90+1′
2:2 Pisarczuk (karny) 90+3′

Zagłębie II – Weirauch, Kłudka, Lepczyński, Oko, Bogacz, Kizyma, Pieńko (60’Hanc), Pakulski, Zajc (60’Adamski), Dudziński, Kusztal (88’Laskowski).
rezerwa -Matys, Rogalski, Kolan, Więcek
Ślęza – Zabielski, Hampel, Pisarczuk, Fediuk, Tomaszewski, Wawrzyniak (58’Passoni), Trepczyński, Vinicius, Afonso (58’Lima), Samiec, Muszyński (33’Stempin)
rezerwa – Budzyński, Gil, Traczyk, Hawryło.

Sędziowali – Sławomir Smaczny (Bytom) oraz Marcin Stoń i Grzegorz Szymanek
Żółte kartki – Kusztal, Oko (po meczu) – Fediuk, Tomaszewski, Wawrzyniak,
Czerwona kartka za dwie żółte – Tomaszewski (po meczu)
Widzów – 100