Dwa oblicza Ślęzy w meczu z kontrowersjami w tle
W rozegranym w Legnicy meczu 15. kolejki rozgrywek III ligi Ślęza Wrocław zremisowała z rezerwami Miedzi Legnica 1:1
Wrocławska Ślęza nie ma w tym sezonie szczęścia do arbitrów. W Legnicy niestety to znów sędzia wystąpił w głównej roli i nie była to rola pozytywna. Już raz w tym sezonie Paweł Niewiadomski skrzywdził wrocławian nie uznając prawidłowo zdobytego gola w przegranym 0:1 meczu w Dzierżoniowie. Wtedy jednak większą rolę w tej decyzji odegrał asystent, który zasygnalizował spalonego którego nie było. Dziś arbiter ze Świebodzina nie może szukać usprawiedliwienia w swoich pomocnikach, bo to on podjął dwie bardzo kontrowersyjne, mające wpływ na końcowy rezultat decyzje. Zresztą nie były to jedyne w tym spotkaniu jego błędy. Prowadził on po prostu te zawody bardzo źle, krzywdząc zarówno gospodarzy jak i gości i przez to powodując niepotrzebną nerwowość wśród piłkarzy, a także na ławkach rezerwowych. Wtórował mu w tym jeden z asystentów, który miał problemy z pozycją spaloną (podniósł choćby chorągiewkę gdy piłka trafiła do piłkarza Ślęzy po zagraniu zawodnika Miedzi) i miał też spore problemy z oceną, czy futbolówka opuściła plac gry.
Pomijając poziom sędziowania sam mecz mógł się bardzo podobać kibicom. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do legniczan. Opanowali oni środek pola i raz za razem konstruowali akcje ofensywne. Już w 3 min. piłka po błędzie Piotr Gorczycy znalazła się w bramce Ślęzy, ale na nasze szczęście strzelec gola był na wyraźnym spalonym. Po chwili niecelnie uderzyli z dystansu Paweł Krauz i Patryk Poręba. Wrocławianie sprawiali wrażenie jakby nie mogli poradzić sobie na sztucznej murawie legnickiego boiska. Grali niedokładnie i popełniali dużo strat. W 8. min Maciej Firlej uderzył z rzutu wolnego, ale Piotr Smołuch nie miał problemów z interwencją. Tymczasem po drugiej stronie boiska Gorczyca musiał wykazać się dużymi umiejętnościami broniąc groźne strzały Poręby i Mateusza Zatwarnickiego. Golkiper Ślęzy był już jednak bez szans, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 18 min. bardzo ładnym strzałem głową gola zdobył Fryderyk Stasiak. Stracona bramka nie podziałała mobilizującą na piłkarzy Ślęzy. Co prawda Kamilowi Mańkowskiemu udało się przechwycić piłkę, ale jego uderzenie z dystansu było dalekie od doskonałości. W 29 min. Gorczyca obronił strzał Tomasza Dyra, a na przeciwnym polu karnym zbyt lekko piłkę w kierunku bramki kopnął Kornel Traczyk. Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli dwie dobre okazje by podwyższyć rezultat, ale zarówno Zatwarnicki jak i Gracjan Jaroch nie trafili w bramkę.
Jeśli pierwsza połowa, a zwłaszcza gra Ślęzy mogła się nie wszystkim podobać, to druga część meczu wynagrodziła to z nawiązką. Kibice zobaczyli 45 pasjonujących minut, podczas których grające w doskonałym tempie zespoły pokazały kawał dobrego futbolu. Dla nas najważniejsze było to, że zobaczyliśmy inną Ślęzę. To Żółto-Czerwoni zaczęli przeważać i stworzyli duża ilość doskonałych okazji bramkowych. Gospodarze też nie odpuszczali, również mając swoje szanse. W 48 min. mogli oni prowadzić już 2:0 gdyby nie kapitalna interwencja Gorczycy po główce Krauza. W 51 min. z rzutu wolnego przymierzył Firlej i piłka wylądowała w siatce. Wrocławianie się cieszyli, a gospodarzom ani w głowie były protesty, że bramka została zdobyta w nieprawidłowy sposób. Tymczasem sędzia widział to inaczej i gola nie uznał. Kibice Miedzi sugerowali, że musiał być spalony, ale chorągiewka asystenta nie uniosła się do góry ani o milimetr. Podobno w tej sytuacji arbiter dostrzegł jakieś przewinienie jednego z piłkarzy Ślęzy, który podobno miał obejmować zawodnika Miedzi. Sytuacja zupełnie niezrozumiała, i gdyby sędziowie gwizdali zawsze przy takich sytuacjach to zdecydowana większość spotkań kończyłaby się wynikami bezbramkowymi. Decyzja arbitra była jednak ostateczna i trzeba było się z nią pogodzić. Wrocławianie sfrustrowani tą sytuacją nie poddali się i wciąż szukali swoich szans do wyrównania. W 53 min. Firlej znalazł się oko w oko z Smołuchem i przegrał ten pojedynek. Z drugiej strony okazję zmarnował Krauz. W 65 min. Firlej stanął przed swoją drugą stuprocentową szansą, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i jeden z obrońców zdołał mu skutecznie przeszkodzić. W tej samej minucie wprost w bramkarza główkował Marcin Wdowiak. Napór Ślęzy uwieńczony został sukcesem w 66 min, gdy po świetnej akcji i podaniu Mateusza Kluzka do wyrównania doprowadził Dawid Molski. Ślęza nie zamierzała poprzestać na doprowadzeniu do remisu i walczyła o pełna pulę. W 68 min. Firlej z ostrego kąta trafił w słupek. Później Wdowiak posłał piłkę nad poprzeczką, a z kolejnym uderzeniem Firleja poradził sobie Smołuch. Gospodarze, choć już zdecydowanie rzadziej też próbowali atakować. W 74 min. umiejętności Gorczycy sprawdził Tomasz Żyliński. W 75 min. Jakub Jakóbczyk doskonale zagrał do będącego na czystej pozycji Firleja. Arbiter w tej akcji znów dopatrzył się jednak przewinienia podającego, a to spowodowało, że napięta atmosfera doprowadzona została do wrzenia. Skończyło się to tym, że trener bramkarzy Ślęzy – Marcin Herc został wyproszony na trybuny, a rezerwowy bramkarz Miedzi II – Jan Szpaderski zobaczył czerwoną kartkę. Gdy po kilku minutach gra została wznowiona na boisku znów trwała zażarta walka. W 78 min. radość zapanowała na ławce Miedzi, skąd siedzącym tam osobom wydawało się, że piłka po strzale Poręby wylądowała w siatce, a tymczasem minimalnie przeleciała ona obok słupka. W 82 min. niecelnie uderzył na bramkę Miedzi Mateusz Stempin, a w 86 min. trzecią „setkę” w tym spotkaniu zmarnował Firlej, uderzając z bliska w bramkarza. W doliczonym czasie bardzo dobrych akcji skutecznie nie zdołali wykończyć Jakóbczyk i Kluzek. W 7. minucie doliczonego czasu ponownie sprawy w swoje ręce wziął sędzia, nie odgwizdując ewidentnego faulu w polu karnym na Jakubie Berkowiczu. Gdzie zatem podziała się konsekwencja arbitra, który dopatrzył się faulu przy nie uznanej bramce dla Ślęzy, a nie zobaczył ewidentnego przewinienia zawodnika gospodarzy.
Patrząc na przebieg tego spotkania, remis wydaje się być wynikiem sprawiedliwym. My jednak odczuwamy niedosyt, bo Ślęza mogła i powinna to spotkanie wygrać. Szkoda. Pozytywem jest to, że nasz zespól nie przegrał ósmego z rzędu meczu i oby ta passa trwała jak najdłużej.
MIEDŹ II LEGNICA – ŚLĘZA WROCŁAW 1:1 (1:0)
1:0 Stasiak 18′
1:1 Molski 66′
Miedź II – Smołuch, Dyr, Stasiak, Zatwarnicki (54’Kaźmierczak), Poręba, Surmaj (79’Kubań), Żyliński, Piechowiak, Jaroch, Pojasek, Krauz.
rezerwa – Szpaderski, Chyła, Bąkowski, Proietti, Stanuszek
Ślęza – Gorczyca, Repski, Mańkowski, Bohdanowicza, Firlej (90+4’Berkowicz), Traczyk (46’Jakóbczyk), Kluzek, Molski (79’Stempin), Łątka, Wdowiak, Małecki
rezerwa – Malisz, Lasota
nieobecni – Matusik, Niewiadomski (kontuzje), Jarczak (kartki)
Sędziowali – Paweł Niewiadomski oraz Robert Mazurkiewicz i Mateusz Koza (Świebodzin).
Żółte kartki – Poręba, Surmaj (Miedź II), Firlej, Kluzek, Małecki (Ślęza)
Czerwona kartka – Szpaderski (rezerwowy bramkarz Miedzi II) 75′
Widzów – 100