Po bardzo dobrym meczu Ślęza melduje się w finale

W rozegranym w Lubinie meczu półfinałowym rozgrywek regionalnego Pucharu Polski, Ślęza Wrocław wygrała z rezerwami miejscowego Zagłębia 2:0.

 

Przedostatni krok w obronie pucharowego trofeum postawiła dziś w Lubinie Ślęza Wrocław. Na tym samym boisku, co w sobotę wrocławianie sięgnęli po komplet ligowych punktów, dziś ponownie mierzyli się z rezerwami Zagłębia. Obydwa mecze różniły się jednak zasadniczo. O ile sobotnie starcie było wyrównane, to dzisiejsza potyczka toczyła się pod pełne dyktando żółto-czerwonych. Ślęza w tym meczu wystąpiła w roli profesora, udzielającego lekcji lubińskiej młodzieży. Goście w pełni kontrolowali to co działo się na boisku. Były dziś co prawda momenty, gdy to lubinianie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale to posiadanie praktycznie nie miało żadnego przełożenia na sytuacje podbramkowe, bo dobrze przesuwający się zespół Ślęzy, sporadycznie tylko pozwalał miejscowym na dostarczenie piłki w okolice pola karnego. 1KS za to nie miał większych problemów ze stwarzaniem sobie sytuacji do oddania strzału, których w sumie wrocławianie oddali kilkukrotnie więcej od gospodarzy. Co ważne nie były to przypadkowe uderzenia, a wynikające ze składnych akcji, jakich w tym spotkaniu mogliśmy zaobserwować sporo.

Już w 2 min. Kornel Traczyk, mimo że miał na plecach rywala, zdołał się obrócić i ładnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. W 8 min. Zagłębie oddało najgroźniejszy swój strzał w tym meczu. Z dystansu bardzo mocno uderzył Dawid Hanc, a doskonałą interwencją utracie gola zapobiegł Piotr Zabielski. Ta sytuacja była jedyną w pierwszej połowie, w której Zagłębie zagroziło Ślęzie. Reszta czasu to niepodzielne panowanie wrocławian. W 24 min. zbyt lekko by zaskoczyć bramkarza główkował Piotr Stępień. Podobnie jak kilka minut później, w przypadku Adama Samca. W 37 min. w zamieszaniu podbramkowym swoją okazję miał Traczyk, ale ostatecznie to Filip Olejniczak z bliska wpakował piłkę do bramki. Chwilę potem zbyt wysoko przymierzył Piotr Stępień. Ten sam piłkarz w 45 min. powinien już w zasadzie zamknąć mecz, lecz niestety z kilku metrów trafił w Kamila Bielikowa, marnując tzw. „setkę”.

Po zmianie stron spodziewaliśmy się zmasowanego szturmu miejscowych i taki też miał miejsce, ale trwał on tylko kilka minut. Jego efektem był drugi, a zarazem ostatni strzał rezerw Zagłębia, po którym piłka poleciała w światło bramki. Autorem tego uderzenia był Kacper Zając, który nie sprawił nim jednak żadnych większych problemów interweniującemu golkiperowi z Wrocławia. W 57 min. po akcji Traczyka niewiele brakowało, by jeden z lubinian umieścił piłkę we własnej bramce. Po kolejnych kilku minutach ponownie przed szansą na zdobycie gola stanął Stępień, ale i tym razem jego strzał, z niełatwej pozycji, obronił Bielikow. Nasz najlepszy snajper nie miał dziś swojego dnia, bowiem i kolejna jego próba zdobycia gola, tym razem strzałem głową, nie przyniosła pożądanego rezultatu. Ślęza miała jeszcze kilka okazji bramkowych, w tym najlepszą Jakuba Bohdanowicza, ale ustalony do przerwy rezultat nie uległ już zmianie.

Dziś oprócz kontuzjowanych Macieja Tomaszewskiego, Piotra Kotyli i Wiktora Gasztyka zagrać też nie mógł Robert Pisarczuk. Przyczyną jego absencji były dwie żółte kartki, które ujrzał w poprzednich meczach. Teraz już po meczu, żeby nikt nie mówił, że się usprawiedliwiamy, warto może by było rzucić temat unifikacji pucharowych rozgrywek na Dolnym Śląsku. Mamy wszak jeden związek regionalny, a w jego strukturach funkcjonują podokręgi. Wydaje się, że w każdym z nich pucharowy regulamin powinien być taki sam, a tymczasem, o czym już pisaliśmy, Zagłębie II Lubin rozegrało wcześniej tylko trzy mecze, a Ślęza sześć. Czy nie powinno być raczej tak, że bez względu podokręg, w każdym z nich powinny obowiązywać takie same reguły. Co to ma do kartki Pisarczuka. Ano choćby to, że niczego nie ujmując wcześniejszym rywalom Zagłębia II, jego piłkarze nie mięli praktycznie z kim tych kartek nałapać, a spoglądając na klasę rywali Ślęzy było już zupełnie inaczej. Może by warto po rozgrywkach strefowych, przed regionalnymi wyzerować liczniki żółtych kartek, by w tych prestiżowych zmaganiach zespoły mogły zagrać w miarę optymalnych składach.

ZAGŁĘBIE II LUBIN – ŚLĘZA WROCŁAW 0:2 (0:2)

0:1 Traczyk 2′
0:2 Olejniczak 37′

Zagłębie II – Bielikow, Kłudka (81’Siga), Lepczyński, Posmyk, Sobczak (81’Laskowski), Kizyma (68’Romanski), Pieńko, Galas (46’Kusztal), Czuban, Dudziński (46’Zając), Hanc (46’Adamski)
Rezerwa – Furtak
Ślęza – Zabielski, Palacios (59’Bialik), Stempin, Traczyk, Dyr, Olejniczak (43’Bohdanowicz), Afonso (54’Vinicius), Stępień, Samiec, Muszyński, Kluzek.
rezerwa – Adamczyk, Gil, Wawrzyniak.

Sędziowali – Waldemar Socha (Bolesławiec) oraz Maciej Kwiecień i Wojciech Młocek.
Żółte kartki : Posmyk, Sobczak – Palacios, Afonso.
Mecz bez udziału publiczności.

W drugim półfinale Bielawianka Bielawa przegrała z Karkonoszami Jelenia Góra 1:2. Finałowy mecz odbędzie się zatem w Jeleniej Górze, a będzie to miało miejsce 9. czerwca.