Dziewiąty już w tym sezonie remis Ślęzy

W meczu 29. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z piastem Żmigród 0:0.

 

Przed trzema tygodniami mieliśmy przyjemność gościć i obserwować pracę ukraińskiego arbitra Dmytro Krywuszkina. Prowadził on zawody wręcz doskonale. Dziś do Wrocławia zawitała za to trójka arbitrów z KS Tychy. To co oni wyprawiali na boisku jest niewytłumaczalne, tak samo jak niewytłumaczalne jest to, jakim cudem sędziują oni na trzecioligowym poziomie rozgrywkowym. Nie chcemy jednak mówić, że wypaczyli oni rezultat meczu. Po prostu swoimi niezrozumiałymi decyzjami popsuli oni widowisko, powodując duża frustrację wśród piłkarzy, trenerów i kibiców.

Sam mecz wyglądał jak wiele innych z udziałem Ślęzy Wrocław. Żółto-czerwoni dłużej utrzymywali się przy piłce, częściej stwarzali sytuacje podbramkowe, a rywale, skupieni głownie na defensywie, szukali swoich szans w kontratakach i stałych fragmentach. Początkowe minuty toczyły się pod wyraźne dyktando wrocławian. W 8 min. po zaskakującym strzale Mateusza Stempina, piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Chwilę potem po rzucie rożnym futbolówkę do bramki skierował Jakub Gil, lecz linii bramkowej ona nie minęła, bo właśnie z niej wybił ją Tobiasz Jarczak. W 10 min.szansę na otwarcie wyniku miał Robert Pisarczuk, lecz piłka odbita po drodze od jednego ze żmigrodzian zamiast w bramce, wylądowała za linią końcową obok niej. Ślęza cały czas miała inicjatywę, co nie dawało jednak wymiernej korzyści w postaci gola. W 25 min. Pisarczuk niecelnie przymierzył z dystansu, a w 35 min. doskonale się obrócił przed polem karnym i oddał mocne uderzenie, po którym piłka obiła poprzeczkę. Na pierwszy strzał gości czekaliśmy do 37 min. Oddał go Tomasz Wojciechowski, ale była to próba dosyć kiepskiej jakości. Bliżej zdobycia bramki był za to w 39 min. Jarczak, lecz po jego efektownym uderzeniu nożycami, piłka przeleciała nad poprzeczką. Już w doliczonym czasie pierwszej odsłony mocną bombę w kierunku bramki posłał Mikołaj Wawrzyniak, lecz niestety była ona niewiele, lecz jednak niecelna.

Tuz po zmianie stron swoich szans postanowili poszukać żmigrodzianie. W 49 min. W środek bramki, wprost do „koszyczka” Piotra Zabielskiego, posłał piłkę Wojciechowski. Dużo groźniejsza była sytuacja z 52 min. gdy bardzo groźnie uderzył Maksymilian Lisowski, zmuszając wrocławskiego golkipera do wykazania się kunsztem. W rewanżu bardzo niewiele pomylił się strzelając głową Hubert Muszyński. W 64 min. Piast miał najlepszą w tym starciu okazję bramkową, którą zepsuł mocno pudłując Szymon Sołtyński. Więcej z gry mieli wciąż jednak wrocławianie, lecz mimo wielu jeszcze prób, nie udało im się umieścić piłki w siatce.

ŚLĘZA WROCŁAW – PIAST ŻMIGRÓD 0:0

Ślęza – Zabielski, Stempin, Pisarczuk (81’Hampel), Bohdanowicz (73’Traczyk), Wawrzyniak, Gil (73’Hawryło), Afonso (68’Lima), Passoni (81’Krukowski), Samiec, Muszyński, Fediuk
rezerwa – Budzyński, Trepczyński
nieobecni – Niewiadomski, Kluzek, Vinicius, Tomaszewski
Piast – Korytkowski, Szymański (79’Sztylka), Moryson (50’Gołębiowski), Kieca, Sołtyński (68’Soiński), Lisowski, Wojciechowski (79’Głowieńkowski), Majbroda, Koźlik, Jarczak, Dyr
rezerwa – Filipowiak, Gajda, Mosur

Sędziowali – Jakub Borkowski (Tychy) oraz Jacek Bielecki i Rafał Kalinowski
Żółte kartki : Bohdanowicz, Afonso, Passoni, Muszyński, Stempin (po meczu) – Koźlik, Jarczak, Sztylka
Widzów – 100