Podrażniona Ślęza rozgromiła beniaminka

W meczu 2. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z Cariną Gubin 6:0.

 

Do meczu z Cariną Ślęza przystępowała z ostatniego miejsca w tabeli, z bilansem bramkowym -3. Było to konsekwencją weryfikacji wyniku w Goczałkowicach Zdroju. Podrażnieni takim obrotem sprawy Żółto-Czerwoni poprawili swoje i nasze humory, gromiąc beniaminka z Gubina, choć mimo tak wysokiej porażki, i ten zespół zasłużył na słowa uznania za ten mecz, zwłaszcza za jego pierwszą połowę.

Zanim rozpoczęło się spotkanie, odbyła się miła uroczystość, a mianowicie Jakub Bohdanowicz otrzymał pamiątkową koszulkę za rozegranie 200. ligowych spotkań w barwach Ślęzy, a Piotr Stępień do swojej kolekcji trofeów dołożył statuetkę w kształcie złotego buta, która była nagrodą za zdobycia tytułu Króla Strzelców III ligi w ubiegłym sezonie.

Goście zaczęli mecz bardzo odważnie i szybko stworzyli sobie dwie bardzo dobre sytuacje podbramkowe, ale zarówno ze strzałem Denisa Matuszewskiego jak i Kacpra Staszkowiana, bardzo dobrze poradził sobie, debiutujący przed wrocławską publicznością, Jakub Wąsowski. Ślęza szybko otrząsnęła się z początkowej przewagi gości, a sygnał do ataku dał Adrian Niewiadomski, który w 5 min. posłał potężną bombę z dystansu, obronioną znakomicie przez Karola Kubasiewicza. W 7 min. Robert Pisarczuk skorzystał z błędu jednego z rywali i precyzyjnym uderzeniem otworzył wynik. W 16 min. było już 2:0, gdy po podaniu Adama Samca, można by rzec, że swoim firmowym uderzeniem, czyli znakomitym strzałem głową, piłkę w siatce umieścił Hubert Muszyński. Szybkie prowadzenie wrocławian sprawiło, że spuścili oni nieco z tonu, a że i zawodnicy Cariny przez pewien czas nie mogli się otrząsnąć po stracie bramek, przez dłuższy okres czasu na boisku nie działo się nic wartego odnotowania. Sytuacja uległa zmianie w ostatnich 10 minutach pierwszej odsłony, gdy to niespodziewanie mocno przycisnęli przyjezdni, czego efektem były dwa groźne, acz niecelne strzały Mateusza Walczaka i Matuszewskiego.

O ile wynik do przerwy był dla nas satysfakcjonujący, to sama gra wrocławian pozostawiała wiele do życzenia. Zapewne tego samego zdania był i trener Grzegorz Kowalski, bo po jego rozmowie z zawodnikami i dokonanych roszadach w składzie, w drugiej połowie zobaczyliśmy już taki 1KS, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Ślęza od wznowienia gry zaczęła dominować na boisku, choć na sytuacje stwarzanie pod bramką rywali troszkę jeszcze trzeba było poczekać. W 60 min. z dobrym strzałem Michała Hawryło, poradził sobie Kubasiewicz. Chwilę potem zbyt lekko główkował Mateusz Stempin. W 63 min. bliski zdobycia gola był Mikołaj Wawrzyniak, ale i tym razem znakomicie interweniował golkiper z Gubina. W 64 min. stojący w polu karnym Piotr Stępień, odegrał piłkę na 20. metr do Samca, a najbardziej doświadczony piłkarz Ślęzy, płaskim strzałem tuż przy słupku podwyższył prowadzenie gospodarzy. Minęło kolejne 5 minut i byliśmy świadkami wręcz filmowej akcji. Niewiadomski świetnym podaniem uruchomił Stępnia, a ten odegrał mu piłkę, z którą popularny „Pepsi” wiedział już co ma zrobić, ładnym uderzeniem umieszczając ją w bramce. W 80 min. Kornel Traczyk poradził sobie z obrońcą i bramkarzem i posłał niestety zbyt lekko piłkę w kierunku bramki, przez co z linii bramkowej wybił ją jeden z defensorów. Za moment Niewiadomski z rzutu wolnego znakomicie przymierzył z 40 metrów, ale ponownie na posterunku był Kubasiewicz. W 84 min. gubiński bramkarz powalił w polu karnym Hawryło, a piłkę na jedenastym metrze ustawił Stępień i chcąc strzelić niczym Robert Lewandowski, przegrał pojedynek z Kubasiewiczem. Goście w tej części meczu atakowali sporadycznie, a wartym odnotowania był w zasadzie tylko strzał Macieja Magdziaka, z którym bez problemu poradził sobie Wąsowski. W 88 min. Stępień bardzo dobrze zagrał w pole karne do Viniciusa i było już 5:0. Na tym popis strzelecki Żółto-Czerwonych jeszcze się nie skończył, bowiem w 90 min. Vinicius zrewanżował się Stępniowi asystą, a król strzelców ubiegłego sezonu ustalił końcowy rezultat.

W uzupełnieniu relacji odnotujmy jeszcze debiuty w zespole Ślęzy, które zaliczyli Michał Hawryło i Oskar Hampel.

ŚLĘZA WROCŁAW – CARINA GUBIN 6:0 (2:0)

1:0 Pisarczuk 7′
2:0 Muszyński 16′
3:0 Samiec 64′
4:0 Niewiadomski 69′
5:0 Vinicius 88′
6:0 Stępień 90′

Ślęza – Wąsowski, Stempin (79’Hampel), Pisarczuk (65’Traczyk), Bohdanowicz (79’Vinicius), Afonso, Stępień, Niewiadomski, Samiec, Muszyński, Tomaszewski (46’Wawrzyniak), Fediuk (46’Hawryło)
rezerwa – Zabielski, Kotyla
Carina – Kubasiewicz, Pietrzczyk, Grzymisławski, Matuszewski (71’Hałambiec), Haraszkiewicz (62’Guimaraes), Staszkowian (62’Poniedziałek), Woźniak, Diduszko, Antochów (71’Kochanowski), Walczak, Boksiński (62’Magdziak)
rezerwa – Jeżak, Witczak

Sędziowali – Mariusz Goriwoda (Gliwice) oraz Batrosz Słysz i Artur Grzesiuk.
Żółte kartki : Pisarczuk – Kubasiewicz, Haraszkiewicz
Widzów – 100