Ślęza 2020/21 – Ligowe podium i Puchar

Za nami sezon 2020/21, który Ślęza zakończyła na 3. miejscu w końcowej tabeli.

 
„Pod względem piłkarskim Ślęza jest – moim zdaniem – najlepszym zespołem w III lidze. Nie Ruch Chorzów, tylko właśnie Ślęza”. Te słowa w wywiadzie dla katowickiego Sportu wypowiedział trener MKS-u Kluczbork – Jan Furlepa. Z kolei trener Polonii Bytom – Kamil Rakoczy – po meczu we Wrocławiu w wypowiedzi dla klubowej telewizji Polonii powiedział o Ślęzie „Myślę, że jest to najlepsza drużyna w tej lidze pod względem piłkarskim”. Takich opinii było jeszcze sporo. Mówiono też, że mecze Ślęzy doskonale się ogląda. To wszystko prawda, jednak w futbolu punktów za wrażenie artystyczne się niestety nie daje.

Ślęza w sezonie 2020/21 to najbardziej ofensywnie grający zespół w całej lidze, o czym może choćby świadczyć największa (97) ilość strzelonych bramek. Warto tu też zaznaczyć, że 1KS był jedyną w stawce drużyną, która w każdym z rozegranych spotkań strzeliła przynajmniej jednego gola. Nie może też zatem dziwić fakt, że to właśnie piłkarz Ślęzy – Piotr Stępień – sięgnął (wraz z Marcinem Przybylskim) po koronę Króla Strzelców.

Przed startem do rozgrywek nie ukrywaliśmy, że chcemy włączyć się do rywalizacji o awans, choć też zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że niezwykle trudno będzie rywalizować z takimi zespołami jak chorzowski Ruch i bytomska Polonia. Niestety jak wiemy, już jesienią musieliśmy zmagać się w wieloma kłopotami, przez które 1KS stracił sporo punktów, a także miał bardzo ograniczone możliwości w spotkaniu II rundy Fortuna Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna. Do wydarzeń z jesieni nie będziemy już jednak wracać, bo opisane one zostały w podsumowaniu pierwszej rundy.

Strata 6 pkt. na półmetku do prowadzącego Ruchu dawała nam jeszcze nadzieję na to, że nie wszystko zostało stracone. W okresie zimowym zespół intensywnie trenował, a mecze sparingowe zdawały się potwierdzać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Co prawda wyniki meczów sparingowych nie zawsze są miarodajne, ale te osiągnięte przez żółto-czerwonych mogły robić wrażenie. W żadnym z meczów w okresie przygotowawczym Ślęza nie przegrała, a potrafiła za to wygrać z Odrą Opole (I liga) 2:1 i z rezerwami Lecha Poznań (II liga) 5:1, czy też zremisować z Miedzią Legnica (I liga) 4:4 i KKS-em Kalisz (II liga) 1:1.

W tym ostatnim meczu grał też Piotr Kotyla, którego wiosną już w praktyce na boisku nie zobaczyliśmy (po za epizodem w 36. kolejce w Brzegu), bowiem z gry wyeliminowała go poważna kontuzja. W samej kadrze nie doszło jednak w zimie do wielu istotnych zmian. Z zespołem pożegnał się Guilherme, a trzech innych zawodników zostało wypożyczonych, Krzysztof Telatyński do Foto-Higieny Gać, a Konrad Marciniak i Kamil Wróbel do Sokoła Wielka Lipa. Po krótkoterminowym kontrakcie, ubył też z zespołu Kais Al-Ani. Kadrę uzupełnili za to bramkarz Wiktor Gasztyk i trzej obcokrajowcy, a mianowicie Gabriel Afonso, Vinicius Matheus i Javier Palacios.

Ślęza oprócz ligi, wciąż też grała w rozgrywkach pucharowych i traktowała te zmagania równie priorytetowo jak te ligowe. Właśnie meczem 1/4 pucharowych rozgrywek 1KS zainaugurował wiosenne zmagania, gromią czwartoligowy MKP Wołów 8:0. To spotkanie nie pozwoliło jednak tak naprawdę ocenić dyspozycji zespołu. Prawdziwym testem miało okazać się spotkanie z rezerwami Miedzi Lednica, które zawitały do Wrocławia mocno wzmocnione zawodnikami z pierwszej drużyny. Ślęza wygrała to spotkanie pewnie i wysoko, bo aż 3:0, czyli wydawać się mogło, że jest wszystko ok. Niestety, w kolejnym starciu w Pawłowicach, mimo niezłej gry i przewagi, 1KS przegrał z Pniówkiem 1:2, przez co strata punktowa do Ruchu wzrosła do 9 pkt. Mimo to nadzieja w nas jeszcze nie zgasła, tym bardziej, że 1KS rozbił we Wrocławiu beniaminka z Goczałkowic 5:1, równie gładko, bo 3:0 pokonał w Zabrzu rezerwy Górnika, a następnie z problemami, ale też zwycięsko wyszedł z pojedynku z Polonią-Stalą Świdnica (2:1). Ślęza wygrywała, ale wygrywał też wciąż i Ruch i dystans punktowy pomiędzy zespołami wciąż się nie zmieniał. Bardzo liczyliśmy na to, że zmniejszy się on po starciu w Chorzowie. Niestety, mimo znakomitej gry, mimo tego, że Ślęza była lepszym zespołem od Ruchu, punkty pozostały w Chorzowie, po dwóch bramkach straconych w samej końcówce. Teraz moglibyśmy pogdybać, co by było gdyby 1KS ten mecz wygrał, na co zresztą zasłużył. Bez gdybania śmiało możemy jednak stwierdzić, że gdyby nie zabrakło w Chorzowie Adama Samca (zabrakło dosłownie dnia, może dwóch, by mógłby on być do dyspozycji trenera), to Ruch tego meczu by nie wygrał.

Nie ma co ukrywać, że porażka w Chorzowie w praktyce pozbawiła nas już szans na awans. Pozostało zatem skupić się na drugim celu, jakim była obrona pucharowego trofeum, co nie oznaczało jednak, że Ślęza mecze ligowe już odpuści. Kolejnym spotkaniem było pucharowe starcie z Foto-Higieną, w którym Ślęza wygrała 2:1 i wywalczyła awans do finału strefowego. Zanim jednak do niego doszło, żółto-czerwoni wygrali 1:0 u siebie z gorzowską Wartą i 5:0 w Kluczborku z MKS-em. Finał strefowy odbył się w Żmigrodzie, a 1KS pewnie sięgnął po trofeum wygrywając z Piastem 3:0. Co ciekawe, oba zespoły kilka dni potem zmierzyły się ze sobą we Wrocławiu w starciu ligowym, które zakończyło się wynikiem 1:1. Kolejny mecz to znów Ślęza efektowna i efektywna zarazem, o czym przekonała się Foto-Higiena , która we Wrocławiu przegrała 1:5.

Tak się złożyło, że w przeciągu trzech dni 1KS dwukrotnie odwiedzić musiał Lubin. Wiedząc, że zdecydowanie ważniejsze jest dla nas półfinałowe starcie pucharowe na szczeblu regionu, trener Grzegorz Kowalski, mocno namieszał w składzie przed starciem ligowym, które i tak zakończyło się zwycięstwem 1KS-u 1:0. To co najważniejsze zdarzyć się miało w Lubinie miało miejsce kilka dni potem. Aby dotrzeć do półfinału, Ślęza musiała rozegrać zdecydowanie więcej spotkań od rezerw Zagłębia (różne regulaminy w podokręgach), a na dodatek mierzyła się z o wiele bardziej wymagającymi rywalami. Tymczasem droga lubinian do tej fazy zmagań, była z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Co gorsza, w meczu tym nie mógł zagrać jeden z głównych reżyserów 1KS-u – pauzujący za kartki Robert Pisarczuk. W składzie nie było też Macieja Tomaszewskiego, którego kontuzja doznana w Chorzowie, wyeliminowała go z gry już do końca sezonu. Mimo to, wrocławianie nie pozostawili złudzeń lubińskiej młodzieży, pewnie wygrywając 2:0. Niestety, nie obyło się w tym pojedynku bez strat, bowiem już w 43 min. boisko musiał opuścić drugi z reżyserów Ślęzy, Filip Olejniczak, dla którego jak się okazało, był to też ostatni mecz w sezonie.

Po powrocie do rozgrywek ligowych, Ślęza zremisowała 1:1 z Polonią Bytom, następnie mimo braku wielu podstawowych zawodników, wygrała w Zielonej Górze z Lechią 3:1. Świadkami popisu strzeleckiego wrocławian byliśmy w meczu z Rekordem, w którym Ślęza odniosła zwycięstwo aż 8:2. Na wysokie zwycięstwo zanosiło się też po początkowej fazie starcia w Nysie, które jednak zakończyło się wynikiem 3:3. Potem była zwycięska potyczka 4:2 z ROW-em.

Pucharowy finał był już bardzo blisko, ale zanim do niego doszło, wrocławian czekała jeszcze wizyta w Brzegu. Tak jak można było się spodziewać, trener Kowalski znów mocno zmienił skład, aby oszczędzić siły piłkarzy przed meczem w Jeleniej Górze. Tak naprawdę, wynik spotkania w Brzegu był najmniej istotną sprawą (ostatecznie 1:1). Najważniejsze było, by piłkarze zakończyli je w zdrowiu, co niestety się nie udało. Pod koniec meczu urazu doznał bowiem Adam Samiec.

Po tym jak stało się jasne, że w lidze niczego już nie zdziałamy, najważniejszym meczem sezonu był finał w Jeleniej Górze. Mogliśmy przed nim mieć troszkę obawa, bowiem lista niemogących w nim zagrać zawodników Ślęzy była bardzo długa. Te obawy okazały się jednak płonne, bowiem Ślęza, dominując przez cały mecz wygrała 3:0 i drugi raz z rzędu, a po raz trzeci w historii, sięgnęła po pucharowe trofeum.

Po pucharowym finale, wielu piłkarzy dostało już urlopy, a na ostatni w sezonie mecz pojechała bardzo odmłodzona drużyna. Mimo to poradziła ona sobie z Gwarkiem, wygrywając 2:0.

Jak ocenić ten sezon. Ślęza zakończyła go na podium, ale jak powiedział trener Grzegorz Kowalski, nieważne czy zajmie się drugie czy trzecie miejsce, bo liczy się tylko pozycja pierwsza. My jednak uważamy, że był to naprawdę dobry sezon w wykonaniu bardzo dobrej drużyny. Oczywiście będziemy żałować, że nie udało się awansować. Cieszymy się za to ze zdobytego pucharu, przez co jesienią znów będziemy pasjonować się rywalizacją w rozgrywkach centralnych. Naszym piłkarzom dziękujemy za to jak reprezentowali żółto-czerwone barwy w zakończonym już sezonie. Dostarczyli oni nam wielu wspaniałych wrażeń, grając jakże przyjemnie oglądający się futbol.

Co zapamiętamy jeszcze z tego sezonu. Oczywiście puste trybuny, sprawiające przygnębiające wrażenie. Zapamiętamy też różne podejście zespołów do rywalizacji fair play. Zapamiętamy też niestety ten sezon dzięki arbitrom, bowiem poziom sędziowania w minionych rozgrywkach była najniższy od lat.

Koniec sezonu, to początek budowy zespołu na nowe rozgrywki. Wiemy już, że zespól Ślęzy zostanie trochę przebudowany. Niektórych piłkarzy już nie zobaczymy, pojawią się za to inni (tradycyjnie o ruchach kadrowych będziemy informować, gdy będą one oficjalnie potwierdzone). Póki co piłkarze przebywają na zasłużonych urlopach, które zakończą się w pierwszych dniach lipca, bowiem właśnie wtedy Ślęza rozpocznie przygotowania do sezonu 2021/22. Najważniejsze jednak jest to, że w 11-stym już z rzędu sezonie, zespół Ślęzy poprowadzi Grzegorz Kowalski.

Na koniec tego podsumowania gratulujemy Ruchowi Chorzów awansu, spadkowiczom życzymy szybkiego powrotu do III ligi, a wszystkim zespołom dziękujemy za rywalizację w sezonie 2020/21.