Ślęza wiosną wciąż bez punktów

W zaległym meczu 19. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3) Ślęza Wrocław przegrała z Lechią Dzierżoniów 2:3.

 

Po raz drugi w rundzie wiosennej Ślęza przegrywa na Sztabowej 2:3. Po Stali Brzeg w takim samym stosunku zwycięstwo odniosła dzierżoniowska Lechia, która nie była dziś lepszym zespołem, ale skuteczniejszym i to wystarczyło. Samo spotkanie stało na przeciętnym poziomie, choć piłkarzom nie można odmówić zaangażowania. W grze naszych piłkarzy widoczny jest brak świeżości, której chyba nie odzyskali jeszcze po ciężkim okresie przygotowawczym. Trochę symptomów lepszej dyspozycji mogliśmy jednak zaobserwować, zwłaszcza w drugiej połowie. Póki co mamy powtórkę z jesieni, kiedy to żółto-czerwoni po dwóch kolejkach byli bez punktu. Później jak wiemy odpalili z kopyta. Nie pozostaje nam zatem nic innego niż mieć nadzieję, że i wiosną będzie podobnie.

W pierwszych minutach inicjatywa należała do przyjezdnych. Celnie, ale bardzo słabo strzelali Grzegorz Borowy i Damian Niedojad. Lechia często też egzekwowała rzuty rożne. Z biegiem czasu gra się wyrównała. W 22 min. bardzo ładnie z dystansu uderzył Adrian Niewiadomski, ale Dominik Spaleniak sparował piłkę na rzut rożny. Po chwili golkiper gości doskonale poradził też sobie ze strzałem z 16 m. Mateusza Kluzka. Niewiele też brakowało by Niewiadomski zdobył bramkę uderzając z własnej połowy, czym próbował zaskoczyć wysuniętego daleko przed własną „świątynię” Spaleniaka, lecz piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. W 34 min. Maciej Matusik wbiegł w pole karne i strzelił w boczną siatkę. Wydawało się, że wrocławianie powoli zaczynają łapać rytm, a tymczasem z prowadzenia cieszyli się goście. Niedojad jeszcze w 37 min. główkował obok bramki, ale 2. minuty później po kolejnej centrze z rzutu rożnego już się nie pomylił. Ślęza miała jeszcze okazję na wyrównanie przed przerwą, lecz niestety Maciej Firlej z rzutu wolnego nie trafił w światło bramki.

Ten sam piłkarz powinien, a wręcz miał obowiązek zdobyć gola w 49 min. gdy znalazł się na wymarzonej pozycji i znów nie trafił w bramkę. W 57. min przy uderzeniu tuż zza pola karnego sfaulowany został Jakub Bohdanowicz. Do piłki podszedł Niewiadomski i uderzył w mur, a gdy piłka wróciła pod jego nogi spróbował przelobować bramkarza, ale przelobował też i bramkę. W 62 min. kibice chwytali się za głowę widząc jak Jakub Jakóbczyk z bliska trafia w bramkarza, a dobijający z kilku metrów Firlej posyła futbolówkę w jednego z obrońców. Blisko szczęścia był też w 64 min. Kornel Traczyk, ale i on też się pomylił. A że niewykorzystane sytuacje się mszczą mogliśmy się przekonać w 70 min, gdy po fatalnym błędzie bramkarza Ślęzy, w zamieszaniu podbramkowym prowadzenie Lechii podwyższył Damian Szydziak. Ambitni wrocławianie nie zamierzali się jednak poddać i w 76 min. zdobyli gola kontaktowego. Traczyk odebrał piłkę rywalom i wyłożył ją jak na patelni Firlejowi, a ten dopełnił formalności. Chcąc wyrównać, żółto-czerwoni mocno się odkryli, co stwarzało okazje zespołowi z Dzierżoniowa. Piotr Gorczyca poradził sobie z groźnymi strzałami Pawła Juźwika i Niedojada, lecz niestety nie poradził sobie z uderzeniem, a bardziej pchnięciem piłki przez Pawła Słoneckiego. Ślęza grała do końca. W 90 min. Traczyk przegrał pojedynek sam na sam ze Spaleniakiem, a po chwili bramkarza gości nie zdołał pokonać też Kamil Mańkowski. W rewanżu „setkę” zmarnował Niedojad. Już w 6. minucie doliczonego czasu ponownie na listę strzelców wpisał się Słonecki, lecz tym razem posłał piłkę do własnej bramki.

Tym co dziś rzucało się w oczy była duża ilość pozycji spalonych, na których wrocławianie złapani zostali aż 10. razy. Zbyt często nasi piłkarze doprowadzali do tego, że goście egzekwowali rzuty rożne. Brakowało też płynności w ich grze i zbyt dużo w niej było chaosu. Jak już jednak pisaliśmy na wstępie nie można im odmówić ambicji. Oni naprawdę chcieli, ale nie wyszło. Znając ich jednak, jesteśmy pewni, że w sobotnim meczu z Pniówkiem zrobią wszystko, aby w końcu cieszyć się ze zwycięstwa.

ŚLĘZA WROCŁAW – LECHIA DZIERŻONIÓW 2:3 (0:1)

0:1 Niedojad 39′
0:2 Szydziak 70′
1:2 Firlej 76′
1:3 Słonecki 84′
2:3 Słonecki (samobójcza) 90+6′

Ślęza – Gorczyca, Stempin, Repski (46’Bohdanowicz), Firlej, Matusik (60’Traczyk), Kluzek (60’Jakóbczyk), Molski (89’Mańkowski), Łątka, Wdowiak, Niewiadomski, Muszyński.
rezerwa – Ziarko, Jarczak, Korytek
nieobecni – Małecki, Grabowski (kontuzje), Berkowicz

Lechia – Spaleniak, Borowy (90+3’Lechocki), Buryło, Szydziak, Niedojad, Pietkiewicz, Barski, Juźwik, Korkuś, Słonecki, Tomaszewski.
rezerwa – Malec, Izydorski, Brzezicki, Muszyński, Terpiłowski, Smutek.

Sędziowali – Maciej Mikołajewski oraz Michał Drozd i Damian Dyduch (KS Świebodzin)
Żółte kartki – Repski, Niewiadomski, Muszyński (Śleza), Pietkiewicz, Słonecki (Lechia)
Widzów – 100