Warianty dokończenia sezonu lub jego przedwczesnego zakończenia.

Czy i kiedy ligowe rozgrywki zostaną wznowione ? Na to pytanie nikt nie zna teraz odpowiedzi. W mediach trwają za to spekulacje dotyczące możliwych wariantów związanych z przedwczesnym zakończeniem sezonu, lub też jego kontynuacji.

 

Wariant 1

Chyba najbardziej popularny, sugerujący, że gdyby rozgrywki nie zostały dokończone, to o awansach i spadkach decydowałaby tabela po ostatniej, pełnej kolejce. W takim przypadku zadowolone byłyby zespoły prowadzące aktualnie w swoich rozgrywkach, a zdecydowanie rozżalone te, które na ten moment znajdują się w strefie spadkowej. Nie dziwi zatem fakt, że to właśnie kluby znajdujące się obecnie pod kreską, głośno już protestują (Wigry Suwałki w I lidze i Stal Stalowa Wola w lidze II). Jesteśmy raczej pewni, że gdyby te akurat kluby zajmowały teraz miejsce gwarantujące pozostanie w swojej lidze, to pewnie siedziałyby cicho, tak jak to ma miejsce w przypadku innych będących obecnie na bezpiecznych pozycjach.
Zobaczmy jakie przełożenie miałby ten wariant na seniorskie zespoły Ślęzy. U panów zakończylibyśmy sezon na 11. miejscu. Awans uzyskałby Śląsk II Wrocław, a do IV ligi spadłyby zespoły – 15. Stal Brzeg, 16. Zagłębie II Lubin, 17. Piast Żmigród i 18. LZS Starowice Dolne. W ostatnich dniach pojawiło się jednak światełko w tunelu dla brzeskiej Stali. Mianowicie, bardzo prawdopodobne wydaje się, że Pogoń Siedlce ukarana zostanie walkowerami za niedozwoloną infuzję dożylną, jaką zastosowano w przypadku piłkarzy tego klubu (7. zostało zdyskwalifikowanych). Gdyby rzeczywiście tak się stało, to nad kreskę w tabeli II ligi przesunęłaby się Skra Częstochowa, a to oznaczałoby, że z III ligi (grupa 3) spadłyby nie cztery, a trzy zespoły, przez co uratowałaby się Stal Brzeg.
Co do pań, to w przypadku Ślęzy taki wariant nie byłby korzystny. Nasza drużyna zajmuje aktualnie 2. miejsce w tabeli, nie gwarantujące udziału w barażach o awans do II ligi, a przecież 1. miejsce na koniec sezonu jest (byłoby) jak najbardziej w zasięgu naszych dziewczyn.

Wariant 2

Uznanie sezonu za nieodbyty, czyli w całości zostałby on anulowany. W tym wariancie najbardziej poszkodowane by były kluby, w których nie szczędzono środków (zwłaszcza finansowych), aby ten awans uzyskać. Zadowolone by były za to te, które w praktyce nie mają już szans, lub też też są one znikome, na uniknięcie degradacji.
Ten wariant w przypadku naszych seniorów jest praktycznie neutralny. Co innego w przypadku pań, bowiem gdyby został on zastosowany, oznaczałby, że obecnie trwającą reformę rozgrywek, trzeba by przełożyć na kolejny sezon.

Wariant 3

Awanse tak, spadki nie. Ten wariant znów stanowi duży ukłon dla zespołów, które miałyby być zdegradowane. Dla nich oznaczałoby to dostanie nowego życia. Cieszyłyby się też te kluby, które uzyskałyby awans. Brak spadków oznaczałby jednak konieczność powiększania ilości drużyn występujących w poszczególnych ligach. W przypadku III ligi (grupa 3) oznaczałoby to, że przy awansie rezerw Śląska do II ligi i czterech zespołów beniaminków, w nowych rozgrywkach zagrałoby aż 21 zespołów, co wydaje się być absurdalnym pomysłem. Dlaczego, ano dlatego, że wbrew temu co można nieraz przeczytać, w III lidze jest znikoma ilość zespołów zawodowych, a piłkarze grający na tym poziomie rozgrywkowym także pracują, lub też się uczą. Dla nich większa ilość meczów mogłaby być nie do pogodzenia z obowiązkami zawodowymi.

Wariant 4

W ostatnich dniach pojawił się pomysł firmowany przez DolZPN. Mianowicie w rozgrywkach od III ligi w dół, miałby nastąpić podział ligi na dwie grupy (mistrzowską i spadkową). Zachowana by została dotychczasowa zdobycz punktowa. Jeśli dany zespół grał z kimś u siebie, to teraz zagra na wyjeździe, pod warunkiem, że będzie miał tego przeciwnika w swojej grupie. Cóż to oznaczałoby dla Ślęzy, która znalazłaby się w grupie spadkowej. Jeden mecz, z ROW-em Rybnik 1KS już rozegrał. Pozostałoby zatem jeszcze 7. Ślęza byłaby gospodarzem spotkań z Lechią Zielona Góra, LZS-em Starowice Dolne, Foto-Higieną Gać, Górnikiem II Zabrze i Stalą Brzeg, a na wyjazdach zagrałaby w Żmigrodzie z Piastem i w Legnicy z rezerwami Miedzi.
Ciekawie byłoby też w przypadku pań. W ich rozgrywkach w tym sezonie zastosowano system składający się z aż czterech rund. Dwie rozegrano jesienią, a pozostałe dwie zaplanowano na wiosnę. Gdyby zatem zastosować ten wariant zakładający podział na grupy, to nasz zespół rozegrałby wiosną 6. spotkań, po dwa z Polonią Świdnica, UKS-em Bierutów i Chrobrym Głogów.

Żaden z wariantów nie jest do końca sprawiedliwy, choć w obecnej sytuacji trudno by było takowy znaleźć. Dobrze by było, gdyby jednak rozstrzygnięcia nastąpiły na boisku, a nie przy biurkach decydentów. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę z tego, że niestety tak może się stać. Póki co pozostaje nam tylko czekać i dbać o swoje zdrowie.

Z Wróblewskiego na Kłokoczyce – Powrót do Wrocławia

Po powrocie z gościnnej Oławy, miejscem rozgrywania domowych spotkań Ślęzy Wrocław stał się stadion przy ul. Na Niskich Łąkach.

 

31 lipca 2017 roku na naszej stronie napisaliśmy – Dzięki bardzo dobrej współpracy z Młodzieżowym Centrum Sportu we Wrocławiu, Ślęza swoje mecze rozgrywać będzie na Stadionie Piłkarskim „Oławka” przy ul. Na Niskich Łąkach 7. Obiekt ten ostatnio zmodernizowano, bowiem był on areną World Games 2017, a rozgrywane były na nim rozgrywki Fistballa i Lacrossa. Obecnie znajdujące się na nim trybuny mogą pomieścić 900 osób.

Powrót Ślęzy do Wrocławia stał się faktem, choć na pierwszy mecz na „Oławce” musieliśmy troszkę poczekać, bowiem ze względu na konieczność regeneracji płyty, po jej bardzo intensywnym użytkowaniu, nasz klub zamienił się rolą gospodarza meczów pierwszej rundy ze Stalą Brzeg i Górnikiem II Zabrze i pierwszy domowy mecz rozegrał dopiero w 5. kolejce.

Obiekt przy ul. Na Niskich Łąkach po przeprowadzonych na nim igrzyskach World Games prezentował się okazale. Po obu stronach historycznej trybuny dostawione były nowe i wyglądało to bardzo fajnie. Dziś niestety już tak nie jest, bowiem przez kolejne miesiące sukcesywnie likwidowano kolejne sektory i w praktyce pozostała już tylko wspomniana trybuna główna. Największy problem na „Oławce” stanowiła jednak i wciąż stanowi jakość płyty boiska. Mimo wspomnianej wyżej regeneracji podczas rundy jesiennej sezonu 2017/18 z meczu na mecz była ona coraz gorsza. Żeby nie być gołosłownym zacytujemy tutaj fragment artykułu, który ukazał się 16 października 2017 r. na portalu DolFutbol.pl – Stadion Oławka na Niskich Łąkach, jeszcze niedawno arena na The World Games 2017 z murawą jak dywan, dziś coraz bardziej przypomina kartoflisko z B czy C klasy. Niestety, płyta główna stadionu Oławka jest tak mocno eksploatowana, że popada w „ruinę”. Przedstawiciele Ślęzy dyplomatycznie milczą na ten temat, trudno się dziwić, wszak jeszcze niedawno zmuszeni byli grać w Oławie, bowiem nie było dla nich miejsca we Wrocławiu. Rywale Ślęzy nie zostawiają jednak na murawie suchej nitki zgodnie przyznając, że na takim poziomie nie powinno się rozgrywać meczów na takim boisku.

Tym razem nie będziemy już dyplomatycznie milczeć. Powiemy za to, że doskonale zdajemy sobie sprawę z tego jak trudno jest na Oławce sprawić, by jej płyta była choć w miarę dobrym stanie. I powoli stan płyty zaczął się poprawiać, co zawdzięczać trzeba heroicznej wręcz pracy osób pracujących na obiekcie MCS-u. Robili oni co mogli, by mecze mogły być rozgrywane w jak najlepszych warunkach i za to składamy im dziś podziękowania. Dziękujemy im też za to, że w późniejszym już okresie, starali się tworzyć takie warunki, by piłkarze Ślęzy poczuli choć namiastkę domowego obiektu. Najlepszym tego przykładem było pomalowanie szatni na żółto-czerwono i umieszczenie w nich dużych rozmiarów herbu 1KS-u.

Przechodząc już do sportowych aspektów występów na Oławce, to kilka meczów na tym obiekcie na pewno zapamiętamy na dłużej. Inauguracja była okazała, bowiem w pierwszym meczu na nowym dla nas stadionie, Ślęza wygrała 6:2 z Falubazem Zielona Góra, a za to w kolejnym doznała najwyższych rozmiarów, bo 0:4, porażki Na Niskich Łąkach. Potem było już lepiej, aż przyszedł mecz ze Skrą Częstochowa i tutaj znów zacytujemy fragmenty artykułu portalu DolFutbol.pl zatytułowanego „Kuriozalny karny, czyli jak Ślęza została okradziona ze zwycięstwa ” – Ślęza prowadził ze Skrą od 33 min., kiedy gola z rzutu wolnego zdobył Maciej Firlej. Obie drużyny miały jeszcze sytuacje podbramkowe, ale żadnej nie wykorzystały. Aż do doliczonego czasu gry. Wtedy doszło do sporego zamieszania w polu karnym Ślęzy. Do piłki zagranej w pole karne wrocławian startuje zawodnik gości i Mateusz Kluzek. Zawodnik Ślęzy zagrywa piłkę, a składający się do strzału piłkarz Skry pada jak rażony piorunem (trudno orzec czy zamiast w piłkę trafia w nogę pomocnika gospodarzy, czy jest to efekt symulki, a może faktu, że zrobił tak mocny zamach próbując oddać strzał). Wtedy rozlega się gwizdek sędziego Roberta Paryska. Rzut wolny dla Ślęzy? Nic z tych rzeczy. Rzut karny! Szczerze mówiąc jest to skandaliczna decyzja arbitra, która wypaczyła wynik spotkania. Trudno zrozumieć co sędzia mógł dostrzec będą kilkanaście metrów od akcji, skoro na filmie nagranym z kilkudziesięciu metrów i do tyłu sytuacja jest jasna.

Dziś ktoś powie, że błędy sędziowskie są wkalkulowane w futbol, ale my tylko nadmienimy, że gdyby nie ten błąd, to Ślęza miałaby na koniec sezonu 66 pkt, a Skra 65. Było, minęło i nic już na to nie poradzimy. Zresztą było jeszcze kilka domowych meczów, w których nasz zespół niestety potracił punkty, które w przekroju całego sezonu okazały się być punktami bezcennymi. Mimo to szansę na awans 1KS miał do ostatniej kolejki. Przed nią zarówno Skra jak i Ślęza miała po tyle samo punktów, a że w bezpośrednich meczach pomiędzy tymi zespołami był idealny remis, w przypadku takiej samej ilości punktów na koniec sezonu nastąpiłaby konieczność rozegrania meczu barażowego. Ślęza podejmowała na Oławce grającego już o przysłowiową pietruszkę, lecz nad wyraz zmotywowanego Górnika Polkowice (wtedy jeszcze KS Polkowice), a Skra grała u siebie ze Stalą Bielsko-Biała. Pierwszy gol w tym dwumeczu zdobyty został przez Skrę w 14 min i w tym momencie to ta drużyna była w II lidze. Gdy w 24 min. w Częstochowie nastąpiło wyrównanie, a w 27 min. gola strzelił Maciej Firlej to szala awansu przechyliła się na korzyść Ślęzy. Tuż przed przerwą polkowiczanie wyrównali i po 45 minutach w rywalizacji wrocławsko-częstochowskiej zachowany został status quo. W drugiej połowie w Częstochowie Skra strzeliła dwa gole, a we Wrocławiu Ślęzę na ponowne prowadzenie wyprowadził w 69 min. Maciej Firlej. Coraz mocniej pachniało barażem, gdy w 79 min. drużyna z Polkowic znów wyrównała. W 5 minucie doliczonego czasu po strzale głową Oskara Małeckiego piłka trafiła w poprzeczkę, a chwilę potem w Częstochowie wybuchła euforia.

W kolejnym sezonie Ślęza ponownie zajęła 2. miejsce, lecz tym razem już z duża startą do pozycji gwarantującej awans. W rundzie jesiennej Oławka była prawdziwą twierdzą naszej drużyny, bowiem nie przegrała ona żadnego meczu. Nawet wtedy, gdy grając od 21 minuty w dziesiątkę przeciwko Foto-Higienie Gać, wygrała z tą drużyną 1:0 po bramce zdobytej przez Szymona Lewkota. Wiosną już tak dobrze nie było, bowiem rywale aż czterokrotnie wywozili z Wrocławia komplet punktów.

Początek rundy jesiennej obecnego sezonu wypadł Na Niskich Łąkach okazale, bowiem Ślęza z kwitkiem odprawiła takie firmy jak Polonia Bytom i Ruch Chorzów. W 8. kolejce udało się odnieść jeszcze zwycięstwo z Rekordem Bielsko-Biała i był to ostatni triumf 1KS-u na Oławce, mimo, że nasz zespół później rozegrał na tym stadionie jeszcze 5. spotkań, w tym to niedawne z ROW-em Rybnik. Czy było to w ogóle ostatnie starcie Na Niskich Łąkach ? Wiele wskazuje, że tak, choć całkowitej pewności jeszcze nie mamy.

Ślęza rozegrała na Oławce 38. spotkań. Ich bilans to 22. zwycięstwa, 8. remisów i 8. porażek. Stosunek bramkowy to 73-37.

Na tym kończymy ten cykl, opowiadający o latach gdy Pierwszy Klub Sportowy we Wrocławiu nie miał własnego domu i swoje mecze rozgrywał na różnych stadionach. Teraz z niecierpliwością czekamy na moment, gdy zaczniemy pisać nową kartę historii zatytułowaną „Kłokoczyce”. Kiedy to nastąpi ? trudno w aktualnej sytuacji powiedzieć. Oby jak najszybciej.

Komunikat Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN

Departament Rozgrywek Krajowych PZPN informuje, że w związku z aktualną sytuacją związaną z wprowadzonym stanem zagrożenia epidemicznego i wynikającym z tego przedłużającym się brakiem możliwości kontynuacji rozgrywek w zaplanowanym pierwotnie okresie, mecze Fortuna I ligi, II ligi, III ligi oraz pozostałych klas rozgrywkowych piłki nożnej i futsalu, kobiet i mężczyzn, wszystkich kategorii wiekowych zostają odwołane do 26 kwietnia 2020 r. włącznie.

 

O ewentualnych decyzjach w zakresie wznowienia rozgrywek przed upływem ww. terminu, ustalenia terminów rozegrania zaległych meczów lub konieczności odwołania kolejnych zawodów, poinformujemy niezwłocznie po ich podjęciu.

Z Wróblewskiego na Kłokoczyce – Moment na Sztabowej

Na Sztabowej Ślęza zagrała tylko 3. mecze. Może to dobrze, że nie więcej.

 

Dziś troszkę odbiegniemy od chronologii wydarzeń, bo jak wszyscy doskonale wiemy, po powrocie do Wrocławia Ślęza zadomowiła się na stadionie przy ul. Na Niskich Łąkach. Był jednak krótki moment, gdy zamiast na tym obiekcie, żółto-czerwoni przyjmowali gości na Sztabowej.

Warunki meteorologiczne na początku rundy wiosennej sezonu 2017/18 sprawiły, że wiele spotkań ze względu na fatalny stan boisk trzeba było przekładać. Również „Oławka”nie nadawała się wówczas do gry, stąd też w 1KS-ie postanowiono, że pierwsze cztery wiosenne mecze Ślęza rozegra na Sztabowej. Ostatecznie zagrała tam o jedno spotkanie mniej.

Nie był to obiekt zbyt szczęśliwy dla naszego zespołu, bowiem przegrała na nim dwa spotkania. Obydwa w stosunku 2:3. Pechowo, bo tracąc bramkę z karnego w 95 minucie ze Stalą Brzeg, a także z Lechią Dzierżoniów. Jedynym zespołem z którym Ślęza na Sztabowej zdołała w meczu ligowym wygrać (2:0) był Pniówek 74 Pawłowice.

Na Sztabowej Ślęza wygrała (3:0) też w meczu pucharowym z Piastem Żmigród, ale to klub ze Żmigrodu był w nim nominalnym gospodarzem.

Sztabowa pozostaje zatem obiektem, na którym Ślęza zanotowała najgorszy bilans spośród wszystkich na których podejmowała rywali – 1. zwycięstwo, 2. porażki, bramki 6-6.

W kolejnym, ostatnim już odcinku tego cyklu zawitamy Na Niskie Łąki.

Z Wróblewskiego na Kłokoczyce – Poza Wrocławiem

W sezonie 2016/17 Ślęza po raz pierwszy w swej historii wyemigrowała z Wrocławia, by swoje „domowe” mecze rozgrywać w Oławie.

 

Po rozstaniu się ze stadionem przy ul. Oporowskiej przez pewien czas nie było wiadomo, gdzie w kolejnym sezonie grać będzie zespół Ślęzy. Okazało się, że w tak dużym mieście jak Wrocław nie udało się znaleźć obiektu, na którym mogłaby występować drużyna najstarszego klubu sportowego. Pomocną dłoń w kierunku 1KS-u wyciągnęła Oława i na mocy porozumienia z Oławskim Centrum Kultury Fizycznej, podpisanym przez jego dyrektora – Dariusza Witkowskiego – to właśnie na stadionie pamiętającym wspaniałe czasy występów Moto-Jelcza na zapleczu ekstraklasy, przez cały sezon swoje mecze mieli rozgrywać żółto-czerwoni.

Mimo, że wszystkie osoby pracujące na oławskim obiekcie były bardzo sympatyczne i starały się jak mogły najbardziej, by nasza drużyna czuła się na nim jak w domu, tak naprawdę czuliśmy się jednak, tak jak drużyna grająca cały sezon tylko na wyjazdach. Nie mogło być jednak inaczej, gdy wyprawy na boiska rywali wyglądały podobnie jak i te do Oławy, czyli zbiórka na Zakrzowie i wyjazd busem na mecz. Sam stadion w Oławie jest też dosyć specyficznym obiektem. Pod jednym względem porównać go możemy do tego z ul. Wróblewskiego, bowiem i tu i tam szatnie są mocno oddalone od boiska, przez co aby do niego dotrzeć trzeba zaliczyć dosyć długi spacer. Specyficzne jest też samo boisko, które nie tylko imponuje rozmiarami, ale też murawa na nim, choć bardzo dobrze utrzymana, również różni się od tych z innych placów gry. Oławski problem to też warunki atmosferyczne. Gdy mocniej popadało, musieliśmy przekładać mecze (miało to miejsce w dwóch przypadkach), lub też dokonać zamiany gospodarzy (jeden raz).

Sezon 2016/17 był pierwszym po reorganizacji, przez co był też tym, w którym nasi piłkarze poznawali trochę odmienny futbol prezentowany przez zespoły z Górnego Śląska i Opolszczyzny. Najlepszym tego przykładem było pierwsze spotkanie z zespołem z tamtych regionów, który zawitał do Oławy. Był nim Ruch Zdzieszowice, który choć wygrał zaledwie 1:0 (bramka w 85 min) to praktycznie dominował przez całe 90 minut. Potem, gdy nasi piłkarze coraz lepiej poznawali śląsko-opolski styl, wyniki też już były trochę lepsze. Z innych meczów rozegranych w Oławie, w pamięci też pozostanie też ten ze Stalą Bielsko-Biała, ale nie ze względu na boiskowe wydarzenia, ale specyficzne zachowanie kibiców gości. Na stadionie pojawili się oni kilka minut po rozpoczęciu meczu. Chwilę posiedzieli cicho, potem kilka razy zaśpiewali i w 25 minucie obiekt opuścili i tyle ich widzieliśmy.

Stadion w Oławie nie był dla Ślęzy zbyt szczęśliwym obiektem, a statystyki meczów na nim tylko to potwierdzają. Na 16. rozegranych spotkań, Ślęza wygrała tylko 7. Remisy były 3, a porażek aż 6. Stosunek bramkowy to 20 do 17.

Sezon 2016/17 i gra w Oławie stanowiła nie tylko utrudnienie dla piłkarzy, ale też dla kibiców, którzy chcąc zobaczyć mecz 1KS-u, musieli w praktyce co tydzień szykować się na wyjazd. Była jednak jedna osoba, która z racji tego, że Ślęza gra w Oławie była na pewno bardzo zadowolona. Mowa tu o mieszkającym w tym mieście Mateuszu Kluzku, który na mecze po prostu sobie przychodził.

Jesienią 2017 roku Ślęza wróciła do Wrocławia, ale o tym już w kolejnym odcinku.

Z Wróblewskiego na Kłokoczyce – Przystanek Oporowska

Runda wiosenna sezonu 2013/14 była pierwszą, podczas której Ślęza w roli gospodarza występowała na stadionie przy ul. Oporowskiej.

 
Po pożegnaniu się z obiektem przy ul. Wróblewskiego, przez kilka miesięcy nie było wiadomo gdzie Ślęza grać będzie swoje kolejne mecze. Wiadomość, która ukazała się tuż przed startem rundy wiosennej dla wielu kibiców stanowiła spore zaskoczenie, a brzmiała ona tak – Są we Wrocławiu miejsca dla kibiców piłkarskich magiczne, a jednym z nich jest na pewno stadion przy ul. Oporowskiej. Dotąd znany był przede wszystkim z rozgrywanych na nim meczów Śląska Wrocław, ale wiosną swoje trzecioligowe spotkania na nim będzie rozgrywała drużyna Ślęzy Wrocław. Pierwsze z nich z Piastem Żmigród odbędzie się już w niedzielę 23 marca o godz. 13.00. O problemach najstarszego Klubu Sportowego we Wrocławiu z miejscem rozgrywania spotkań ligowych wiedzą już wszyscy. Na szczęście, dzięki coraz lepszej współpracy między 1KS-em i Śląskiem Wrocław udało się tym kłopotom zaradzić. Żółto-czerwoni będą mogli grać na doskonałej murawie, a kibice oglądać swój ukochany zespół w komfortowych warunkach.

Stało się zatem jasne, że miejscem domowych spotkań Ślęzy będzie stadion przy ul. Oporowskiej. Trudno jednak powiedzieć, że czuliśmy się na tym obiekcie jak u siebie, bo tak w praktyce nie było. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt, że przez dwa i pół roku, żółto-czerwoni mieli możliwość odbycia na murawie legendarnego stadionu tylko jednego treningu. Ciekawostkę stanowi też to, że nasza drużyna podczas ligowych spotkań nie korzystała z normalnych szatni, a przebierała się i odprawy miała w sali konferencyjnej, usytuowanej na drugim piętrze.

Debiut Ślęzy na Oporowskiej nie miał jednak miejsca we wspomnianym wyżej meczu z Piastem, a odbył się już wcześniej, mianowicie 9 października 2013 roku. Było to zaległe spotkanie z 4. kolejki, a do Wrocławia zawitał wówczas gorzowski Stilon. Było to też jedyne spotkanie naszej drużyny na tym stadionie, rozgrywane przy sztucznym oświetleniu. Mecz ten miał swoją dramaturgię. Ślęza bo golu Pawła Zielińskiego w 27 minucie objęła prowadzenie i długo wydawało się, że dowiezie je do końca. W 88 min. Stilon zdołał jednak wyrównać, ale ku ogromnej radości licznie zgromadzonych na tym meczu kibiców, w ostatniej akcji meczu piłkę do siatki zdołał skierować Grzegorz Rajter.

Wiosna 2014 roku była bardzo udana dla żółto-czerwonych, a nowy stadion wydawał się być szczęśliwy. Ślęza w rundzie rewanżowej będąc gospodarzem ani razu nie schodziła z boiska pokonana. Kilka meczów z tamtego okresu na pewno zapamiętamy na dłużej. Pierwszym z nich na pewno są derby, które rozgrywane były w anormalnych warunkach. Całe spotkanie (zdjęcie pochodzi z tego meczu) rozgrywane było w strugach padającego deszczu, który sprawił, że murawa w wielu miejscach przypominała bajoro. W tych warunkach o wiele lepiej poradziła sobie Ślęza. Wynik już w 15 min. otworzył Maciej Bielski. Śląsk II zdołał wyrównać po uderzeniu z rzutu karnego, ale potem gol zdobywali już tylko żółto-czerwoni. Dwa trafienia Rafała Brusiło, zamieniony na gola rzut karny przez Radosława Flejterskiego, kolejna bramka Macieja Bielskiego i ustalające końcowy rezultat trafienie Damiana Celucha, przyniosło zwycięstwo 1KS-owi w stosunku 6:1. Kolejne starcie, które wspominamy to to z ostatniej kolejki z GKS-em Kobierzyce. Ślęza potrzebowała zwycięstwa by zdobyć mistrzostwo rozgrywek i zapewnić sobie udział w barażach o II ligę. Nasi piłkarze nie zawiedli i pewnie pokonali rywala w stosunku 3:0. Przeciwnikiem 1KS-u w rywalizacji o promocję na wyższy poziom rozgrywkowy był warszawski Ursus. Po porażce 0:1 w stolicy, rewanż na Oporowskie odbył się 18 czerwca 2014 roku. Długo w tym meczu utrzymywał się bezbramkowy rezultat, aż w 85 min. Radosław Flejterski
strzałem z rzutu karnego sprawił, że straty zostały wyrównane. O tym kto awansuje do II etapu barażów zadecydować miała dogrywka. W niej niestety Damian Szydziak sfaulował rywala w polu karnym i nasze marzenia o II lidze prysły niczym mydlana bańka.

W sezonie 2014/15 Oporowska już tak szczęśliwa dla Ślęzy nie była, bo choć nasz zespół w większości spotkań na tym stadionie wygrywał, to jednak zaczęły przytrafiać się też porażki. Pierwszym zespołem, który wygrał z 1KS-em na tym obiekcie była dzierżoniowska Lechia (1:2), co miało miejsce 23 sierpnia 2014 roku. W końcowej tabeli Ślęza uplasowała się na 6. miejscu. Z tamtego sezonu i z meczów rozegranych na Oporowskiej szczególnie wspominamy nie starcie ligowe, a półfinałowy mecz pucharowy na szczeblu DolZPN. Nie samo spotkanie z Karkonoszami, zakończone wynikiem 1:1, utkwiło nam szczególnie w pamięci, ale pełne emocji rzuty karne, które miały zadecydować o awansie do finału. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było aż 9. serii. W pierwszych 7. kolejkach nie pomylił się żaden ze strzelców. W 8 kolejce nie trafił zawodnik Karkonoszy, co sprawiło, że bohaterem meczu mógł zostać liczący wówczas niespełna 17 lat Sebastian Stawiarz. Tak się nie stało, bowiem i on nie zdobył gola. W kolejce 9. bramki nie zdobył kolejny jeleniogórzan, ale za to bezbłędny był Kacper Fedorowicz. Potem był finał i sukces w Świdnicy.

Sezon 2015/16 był szczególny, bowiem ze względu na reorganizację rozgrywek, miejsce w III lidze miało zachować niewiele zespołów. Zanim się jednak rozpoczęły rozgrywki ligowe, 19 lipca na Oporowskiej odbył się mecz rundy wstępnej rozgrywek Pucharu Polski na szczeblu centralnym. Los sprawił, że przeciwnikiem 1KS-u była pierwszoligowa wówczas Bytovia Bytów. Goście w tym starciu zwyciężyli 1:0, ale Ślęza pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. Z meczów ligowych na pewno zapamiętamy potyczkę z Formacją Port 2000 Mostki, z racji tego, że był to bardzo niewygodny rywal dla żółto-czerwonych, z którym nigdy wcześniej wygrać się nie udało. Przełom nastąpił 11 listopada 2015 roku, gdy po dwóch golach Adama Miazgowskiego Ślęza wygrała z Formacją 2:0. Rozgrywki 1KS zakończył na 3. miejscu, co dało utrzymanie w zreorganizowanej III lidze, choć bardziej poprawne wydaje się stwierdzenie, że dało do tej ligi awans.

W kolejnym sezonie Ślęza wyemigrowała poza Wrocław, o czym napiszemy w kolejnym odcinku. Na Oporowską żółto-czerwoni sporadycznie jeszcze wracali. Zagrali na tym stadionie w kolejnych sezonach z Górnikiem Wałbrzych, Stalą Bielsko-Biała i dwukrotnie ze Stilonem Gorzów Wlkp.

W sumie licząc mecze ligowe i pucharowe, Ślęza na Oporowskiej w roli gospodarza rozegrała 51. spotkań. 29. z tych meczów zakończyło się zwycięstwami żółto-czerwonych, 14. nie wyłoniło zwycięzcy, a w 8. lepsi okazali się goście. Bilans bramkowy to 110-51.

,

Przekaż niepotrzebny sprzęt biurowy – wspólnie dbajmy o środowisko!

Szanowni Państwo,

jak wiecie, przenosimy swoją siedzibę do Centrum Piłkarskiego Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce. Od przeprowadzki dzieli nas już niewiele, trwają ostatnie etapy budowy. Niedługo rozpoczniemy wykańczanie wnętrz i w związku z tym mamy do Państwa apel i uprzejmą prośbę.

Jeżeli pracują Państwo w firmie, która, podobnie jak my, niedługo będzie się przeprowadzać bądź też planuje wymianę mebli lub sprzętu elektronicznego – gorąco prosimy o kontakt.

Ślęza Wrocław na każdym kroku stara się dbać o środowisko, stale działamy w duchu idei #zerowaste. Wiemy, jak przebiega proces utylizacji mebli i elektroniki, więc zamiast wyrzucać niepotrzebny już sprzęt, jesteśmy chętni na jego przejęcie i z chęcią damy mu drugie życie!

Biurka, krzesła, stoły, szafy, tablice, sofy, fotele – to wszystko zamiast trafić na śmietnik, dzięki Państwa dobrej woli może zostać przez nas wykorzystane. Niejednokrotnie w rezultacie takich działań meble i sprzęt zyskują zupełnie nowe funkcjonalności.

Dlatego też ponawiamy nasz apel: jeśli wiedzą Państwo o firmie, która będzie pozbywać się swojego sprzętu – prosimy bardzo, skontaktujcie się z nami, a my zadbamy o resztę. Razem możemy zadbać o środowisko.

Z Wróblewskiego na Kłokoczyce – Zakrzowski epizod

W 2013 roku, po ponad 50 latach rozgrywania meczów na stadionie przy ul. Wróblewskiego, Ślęza Wrocław stała się klubem bezdomnym i rozpoczęła tułaczkę po różnych obiektach. Dziś, gdy jesteśmy w przededniu końca tej wędrówki i otwarcia naszego nowego domu, rozpoczynamy cykl przypominający jak ta wędrówka wyglądała.

 
Nie znamy dokładnej daty pierwszego meczu 1KS-u rozegranego przy ul. Wróblewskiego. Posiłkując się jubileuszową publikacją „Ślęza to Wrocław” i słowami Jana Sochy, możemy przyjąć, że był to rok 1968. Trzymając się tej daty możemy stwierdzić, że stadion na Dąbiu przez 55 lat pełnił rolę domu Pierwszego Klubu Sportowego we Wrocławiu. Dziś, po wielu już latach nieobecności żółto-czerwonych na tym obiekcie, wielu wrocławian wciąż o nim mówi jako o stadionie Ślęzy. Sentymentalnie takim on na zawsze pozostanie.

O tym jak stadion przy Wróblewskiego zmienił właściciela pisać tu nie będziemy. W każdym razie po tym jak tak się stało, obiekt już do klubu nie należał, choć jeszcze przez kilka sezonów zespół na nim trenował i rozgrywał mecze. Aż przyszedł sezon 2012/13, który miał być ostatnim rozegranym przez żółto-czerwonych na Dąbiu. 15 czerwca 2013 roku, po meczu z UKP Zielona Góra, piłkarze (Paweł Synowiec i Paweł Skwierczyński) dokonali symbolicznego zdjęcia flagi z płotu okalającego boisko. Definitywne pożegnanie z historycznym stadionem wtedy jeszcze jednak nie nastąpiło.

Do nowego sezonu zespół przygotowywał się na Zakrzowie. Dawny stadion Polaru lata świetności miał już za sobą i praktycznie z roku na rok wyglądał coraz gorzej. Wydawać się mogło, że przy pewnym nakładzie pracy może on jednak spełniać wymogi i że na nim 1KS będzie przyjmował drużyny przyjezdne w rozgrywkach III ligi. Takie były zamierzania i plany, z których nic jednak nie wyszło. Jeden mecz na Zakrzowie udało się jednak rozegrać. 15 sierpnia 2013 roku odbyło się spotkanie pomiędzy Ślęzą Wrocław i Promieniem Żary (zdjęcie z tego starcia). Mecz odbył się teoretycznie bez udziału kibiców, choć wielu z nich stało za płotem okalającym stadion, a grupa fanów z Żar znalazła wejście gdzieś między krzakami i zajęła miejsce na betonowym narożniku czegoś, co kiedyś stanowiło trybuny. Ten jedyny na Zakrzowie mecz Ślęza wygrała 2:0 po bramkach strzelonych przez Rafała Brusiło i Radosława Flejterskiego (z rzutu karnego).

Na dłuższą metę w takich warunkach grać jednak nie można było, stąd nastąpił powrót na Wróblewskiego. Nie ma co ukrywać, że pod względem ekonomicznym nie był to optymalny wariant, ale jedyny wtedy do zrealizowania, by zespół miał gdzie grać. I to właśnie runda jesienna sezonu 2013/14 była pożegnalnym okresem występów Ślęzy na swoim byłym już wtedy stadionie. Ostateczne pożegnanie odbyło się 23 listopada 2013 roku w iście już zimowych warunkach. 1KS wygrał tego dnia 4:0 z Piastem Karnin (Gorzów Wlkp), po golach Szymona Przystalskiego, Pawła Niewiadomskiego, Radosława Flejterskiego (z rzutu karnego) i Grzegorza Rajtera. Ten ostatni, zdobyty w 77 minucie był ostatnim w historii zdobytym przez żółto-czerwonych na Wróblewskiego. Przypomnijmy jeszcze skład z tego historycznego meczu – Węglarski, Kątny (82’Celuch), Bielski, Przystalski, Stawowy, Zieliński, Flejterski, Bohdanowicz (70’Korytek), P.Niewiadomski, Brusiło (59’Janas), Góral (59’Rajter)

Podczas rundy jesiennej jeden mecz Ślęza rozegrała też na Oporowskiej, ale o nim jak i o kolejnych zagranych na tym obiekcie opowiemy w kolejnym odcinku naszego cyklu.

Dotychczasowe reakcje trzecioligowych klubów na aktualną sytuację

Wiemy, że piłkarze Ślęzy Wrocław od piątku nie uczestniczą w zajęciach treningowych. A jak na obecną sytuację zareagowały inne kluby III ligi (grupa 3).

 
Zapraszamy na przegląd informacji zaczerpniętych z oficjalnych klubowych stron. Stan na 15 marca 2020 godz.15:55.

1. ŚLĄSK II WROCŁAW – O drugim zespole Śląska nic nie napisano, ale 13 marca ukazała się informacja o tym, że w najbliższych dniach piłkarze pierwszej drużyny na zajęciach się nie pojawią. Zapewne dotyczy to też i rezerw.

2. POLONIA BYTOM – Ostatni wpis z 12 marca informuje o zawieszeniu rozgrywek. Nie ukazały się za to informacje dotyczące aktualnych planów zespołu z Bytomia.

3. RUCH CHORZÓW – 14 marca poinformowano, że treningi pierwszej drużyny zostają zawieszone do odwołania.

4. MKS KLUCZBORK – 13 marca poinformowano, że treningi pierwszej drużyny zostają zawieszone do odwołania.

5. REKORD BIELSKO-BIAŁA – Klub z Cygańskiego Lasu nie poinformował jeszcze o tym, czy treningi pierwszego zespołu zostały zawieszone, czy też nie.

6. RUCH ZDZIESZOWICE – Sytuacja jak wyżej

7. GWAREK TARNOWSKIE GÓRY – Sytuacja jak wyżej

8. PNIÓWEK 74 PAWŁOWICE – Sytuacja jak wyżej

9. GÓRNIK II ZABRZE – Pierwszy zespół nie trenuje, a o rezerwach informacji brak, ale można przypuszczać, że również nie trenują.

10. LECHIA ZIELONA GÓRA – Brak informacji czy treningi pierwszego zespołu zostały zawieszone, czy też nie.

11. ŚLĘZA WROCŁAW – Od 13 marca treningi zostały zawieszone

12. FOTO-HIGIENA GAĆ – Tuż po ogłoszeniu informacji o odwołaniu ligowych kolejek, klub z Gaci poinformował o piątkowym sparingu z Sokołem Marcinkowice, który ostatecznie się jednak nie odbył. Brak informacji czy treningi pierwszego zespołu zostały zawieszone, czy też nie.

13. MIEDŹ II LEGNICA – 12 marca ukazała się informacja, że treningi wszystkich zespołów Akademii Piłkarskiej Miedzi Legnica, poza zgłoszoną do rozgrywek seniorskich drugą drużyną, zostają zawieszone do odwołania. Wniosek, rezerwy Miedzi trenują.

14. ROW 1964 RYBNIK – Brak informacji czy treningi pierwszego zespołu zostały zawieszone, czy też nie.

15. STAL BRZEG – 13 marca poinformowano o zawieszeniu do odwołania zajęć treningowych.

16. ZAGŁĘBIE II LUBIN – Pierwszy zespół trenuje zgodnie z harmonogramem, o rezerwach informacji brak.

17. PIAST ŻMIGRÓD – 11 marca zarząd klubu poinformował, że na bieżąco analizuje sytuację i że decyzja co do zespołu seniorów ma być podjęta 12 marca. Póki co żadna informacja się nie ukazała.

18. LZS STAROWICE DOLNE – 13 marca treningi zawieszono do odwołania.

Treningi pierwszego zespołu Ślęzy zostały zawieszone

Sztab szkoleniowy Ślęzy Wrocław podjął decyzję o zawieszeniu zajęć treningowych.

 

Powody takiej decyzji są nam wszystkim wiadome. Piłkarze otrzymali indywidualne rozpiski z planem pracy treningowej jaką w zaistniałych warunkach mogą  wykonywać. Kolejne decyzje będą podejmowane wraz z rozwojem sytuacji w jakiej wszyscy się teraz znaleźliśmy. W tej chwili najważniejsze jest zdrowie.