Cel wyjazdu do Żmigrodu został osiągnięty

W rozegranym w Żmigrodzie meczu 9. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowym Piastem 1:0.

 
Przyjemnie jest oglądać mecze, gdy nasz zespół gra fajny i efektowny futbol. Dziś tak jednak nie było, bo Ślęza z trudem wyszarpała zwycięstwo. Tym bardziej trzeba pochwalić piłkarzy za to, że mimo że to nie był ich dzień i gra się im zupełnie nie kleiła, potrafili przychylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a nie jest to łatwe.

W poprzednich sezonach kibice przychodzący na żmigrodzki stadion byli zazwyczaj świadkami emocjonujących i stojących na dobrym poziomie meczów. Dziś tak nie było. Ślęza zagrała najsłabsze spotkanie w sezonie, a że i Piast nie jest ostatnio w dobrej dyspozycji, to spotkanie swoim poziomem nie poraziło. Nie ma co ukrywać, był to po prostu kiepski mecz.

Żółto-czerwoni dobrze weszli w ten pojedynek. Już w 2 min. okazję do otwarcia wyniku miał Jakub Gil, ale trafił nie w bramkę, a w Piotra Stępnia. Ślęza przeważała, a gospodarze skupili się w początkowej fazie tylko na defensywie. W 11 min. z niezłym strzałem Kornela Traczyka, poradził sobie z kłopotami, debiutujący w bramce Piasta – Józef Burta. Po kwadransie mecz się zaczął wyrównywać, ale oba zespoły raziły duża ilością błędów i strat (m.in. podaniami, po których piłka opuszczała plac gry). W 31 min. pierwsze poważne zagrożenie stworzyli miejscowi, a konkretnie Daniel Stanclik, który z bliska posłał piłkę obok słupka. W 36 min. nieźle, ale też niecelnie przymierzył z rzutu wolnego Robert Pisarczuk.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, choć ilość sytuacji podbramkowych troszkę się zwiększyła. W 49 min. będący na dobrej pozycji Gil, mocno spudłował. W rewanżu, również niecelnie strzelał Patryk Łukaszewski. W 62 min. czujność Piotra Zabielskiego sprawdził uderzeniem z dystansu Stanclik. Wśród kibiców zaczęły się pojawiać opinię, że w tym starciu o zwycięstwie zadecydować może tylko jeden gol. Na nasze szczęście zapisała go po swojej stronie Ślęza, po akcji z 73 minuty, gdy Pisarczuk z linii końcowej zagrał piłkę w pole bramkowe, a z najbliższej odległości wepchnął ją do bramki Filip Olejniczak. Piast starał się odrobić straty. Obok bramki główkował Filip Kendzia, a w 87 min. Zabielski interweniował po strzale z dystansu Kamila Banaczka. Po chwili po drugiej stronie boiska z trudnej pozycji strzelał głową Guilherme i niewiele się pomylił. W 2 min. doliczonego czasu, najgroźniejszy piłkarz w zespole gospodarzy, Stanclik, trafił w słupek, a my wróciliśmy z dalekiej podróży.

Po meczu, w rozmowach ze żmigrodzkimi kibicami słyszeliśmy, że najsprawiedliwszym rezultatem w tym starciu byłby remis. Nie mówimy, że nie mają racji, ale przecież w futbolu liczy się to co wpadnie do sieci, a lepsza pod tym względem była Ślęza. Dodajmy jeszcze, że dziś na boisku nie zobaczyliśmy Macieja Tomaszewskiego (kartki), Piotra Kotyli i Damiana Szydziaka (kontuzje).

Meczem w Żmigrodzie Ślęza zakończyła kolejny okres spotkań rozgrywanych co trzy dni. Następny mecz 1KS rozegra za tydzień, jest zatem trochę czasu na regenerację i odpoczynek, który naszym piłkarzom jest bardzo potrzebny.

PIAST ŻMIGRÓD – ŚLĘZA WROCŁAW 0:1 (0:0)

0:1 Olejniczak 73′

Piast – Burta, Trojanowski, Łukaszewski (71’Banaczek), Sołtyński (83’Trzepacz), Mozler, Chouwer, Majbroda, Stanclik, Kendzia, Gołębiowski (71’Mazurek), Moryson (83’Kuboń)
rezerwa – Korytkowski, Kohut, Sosnowski

Ślęza – Zabielski, Gil (57’Guilherme), Stempin, Pisarczuk, Traczyk, Dyr, Olejniczak, Stępień (57’Bialik), Samiec, Muszyński, Kluzek
rezerwa – Bołdyn, Diduszko, Telatyński, Szewczyk, Wawrzyniak.

Sędziowali – Bartosz Owsiany (Opole) oraz Wojciech Białowąs i Krzysztof Glensk
Żółta kartka – Mazurek
Widzów – około 250