Takie mecze też się zdarzają

W rozegranym w Nysie meczu 34.kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z miejscową Polonią 3:3.

 

Ślęza jechała do Nysy w roli zdecydowanego faworyta, a zdołała zdobyć tylko punkt, a niewiele brakowało, by żółto-czerwoni wrócili do Wrocławia z zerowym dorobkiem. Nie będziemy jednak szukać usprawiedliwień, bo to jest tylko sport, a takie wpadki jak ta dzisiejsza zdarzały się praktycznie każdemu klubowi, z tym najbardziej znanymi włącznie. Trudno jednak pochwalić naszych piłkarzy za to spotkanie, za to na duże słowa uznania zasługują gospodarze. Pokazali oni, że nie boją się stanąć w szranki ze zdecydowanie wyżej notowanym rywalem i nie zamierzają ustawić autobusu w swoim polu karnym. Zespół z Nysy, choć dziś już definitywnie został zdegradowany, zagrał chyba najlepszy swój mecz podczas tej kończącej się już, jednosezonowej przygody z III ligą.

Początek spotkanie nie wskazywał, że może ono mieć tak nieoczekiwany przebieg, bo wydawać się mogło, że wszystko dzieje się wedle przewidywanego scenariusza, nakreślonego przez kibiców jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Już w 4 min. po podaniu Adama Samca, wynik otworzył Hubert Muszyński. Chwilę potem, Robert Pisarczuk minął trzech rywali i oddał niezłe uderzenie, które jednak Patryk Kowalczyk zdołał sparować na rzut rożny. Minęła znów chwila i strzał Jakuba Bohdanowicza trafił w stojącego na linii bramkowej obrońcę. Ślęza niepodzielnie panowała w tym okresie na murawie i zdawać się mogło, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu. W 17 min. po próbie Mateusza Kluzka, piłka odbiła się od poprzeczki. Pierwszy próba strzelecka Polonii miała miejsce w 18 min, gdy Patryk Ostrowski uderzył w środek bramki, wprost w Piotra Zabielskiego. W rewanżu w idealnej pozycji do strzelenia gola znalazł się Jakub Gil, lecz nie zdołał oddać czystego uderzenia, bowiem piłka skiksowała na nierównym podłożu. W 24 min. było już jednak 2:0 dla 1KS-u, po tym jak piłkę w siatce umieścił Piotr Stępień, a asystę zaliczył Gil. Gospodarze nie zamierzali się jednak tak łatwo poddać, tym bardziej, że ten drugi gol destrukcyjnie wpłynął na wrocławian, którzy po prostu przestali grać swoją piłkę. W 28 min. Zabielski na raty obronił uderzenie Ostrowskiego z rzutu wolnego. Ślęza odgryzła się minimalnie niecelną główką Stępnia i nieudanym strzałem z bliska Samca. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy obraz gry zmienił się diametralnie, bo dominowała podczas niego Polonia. W 30 min. bliski zdobycia gola był Ostrowski. Minutę później bardzo niewiele pomylił się Mateusz Danieluk. W 36 min. groźnie uderzył Paweł Witsanko, lecz odbita od nogi jednego z obrońców gości piłka, przeleciał obok słupka. W kolejnej akcji w sytuacji sam na sam, Patryk Perkowski przegrał pojedynek z Zabielskim. W 43 min. przewaga miejscowych przyniosła w końcu wymierny skutek w postaci gola kontaktowego. Po wydawać się mogło niezbyt trudnym do obrony strzale Witsanko, Zabielski odbił piłkę przed siebie, a tam dopadł do niej Kaceper Duda i umieścił ją w bramce. Tuż przed przerwą po raz kolejny, na nasze szczęście bez powodzenia, bramce Ślęzy zagroził Witsanko.

Wydawać się mogło, że przerwa dobrze wpłynęła na piłkarzy Ślęzy, którzy po zmianie stron ponownie przejęli inicjatywę, jednak po za tym, że to oni dłużej utrzymywali się przy piłce nic więcej nie wynikało. Tymczasem przyczajeni zawodnicy z Nysy czekali na swoją szansę i doczekali się na taką w 53 min. gdy dobrze przeprowadzoną kontrę, skutecznie wykończył Duda. Kolejne minuty to wciąż taki sam obraz gry, czyli pozycyjny, nic nie przynoszący atak Ślęzy i rzadsze, ale groźniejsze akcje miejscowych. Po jednej z nich, w 68 min. nieliczna publiczność wpadła w euforię, gdy ponownie gola strzelił Duda i tym samym wyprowadził Polonię na prowadzenie. Wbrew pozorom, gospodarze nie zamierzali tylko bronić wyniku, bo gdy nadarzała się ku temu okazja szukali kolejnych bramek. W 71 min. z ostrego kąta uderzył Ostrowski, ale tym razem Zabielski zaskoczyć się nie dał. Na przebudzenie Ślęzy czekaliśmy długo, aż w końcu ono nastąpiło. W 74 min. nieźle uderzył Mikołaj Wawrzyniak, lecz kolejną dobrą interwencją popisał się Kowalczyk. Z kolei w 77 min. znakomitą okazję zaprzepaścił Mateusz Stempin. W 80 min. po zagraniu Kornela Traczyka, piłka odbiła się od ręki jednego z nyskich piłkarzy i arbiter podyktował rzut karny. Niezawodny w tym elemencie podczas tego sezonu Pisarczuk, tym razem jednak na listę strzelców się nie wpisał, bowiem doskonale jego intencje odczytał Kowalczyk. W 88 min. bramkarz Polonii poradził też sobie ze strzałem Stępnia. W pierwszej minucie doliczonego czasu mocnym strzałem do wyrównania doprowadził Muszyński. Ostanie minuty (w sumie arbiter doliczył ich 5), to oblężenie bramki Polonii, które jednak zwycięskiego gola nie dało.

POLONIA NYSA – ŚLĘZA WROCŁAW 3:3 (1:2)

0:1 Muszyński 4′
0:2 Stępień 28′
1:2 Danieluk 43′
2:2 Duda 53′
3:2 Duda 68′
3:3 Muszyński 90+1′

Polonia – Kowalczyk, Fedorowicz, Leśniak, Witsanko, Ostrowski (87’Golus), Danieluk, Czabanowski, Nazar, Duda (83’Wojtaszek), Perkowski (90+3’Markiewicz), Błaszkiewicz.
rezerwa – Al-Ani, Sikora
Ślęza – Zabielski, Gil (69’Wawrzyniak), Stempin (82’Bialik), Pisarczuk (82’Bialik), Bohdanowicz (69’Traczyk), Dyr, Afonso (82’Palacios), Stępień, Samiec, Muszyński, Kluzek
rezerwa – Adamczyk, Krukowski, Flarski

Sędziowali – Mariusz Goriwoda (Gliwice) oraz Artur Grzesiuk i Przemysław Burliga
Żółte kartki : Danieluk – Muszyński, Bialik
Widzów – 100