Częściowe przełamanie

W meczu 9. kolejki rozgrywek Betclic III Ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław zremisowała z Cariną Gubin 2:2.

 

Ślęza do tego meczu podchodziła po serii czterech porażek z rzędu i 296 minutami bez strzelonego gola. Carina tymczasem przyjechała do Wrocławia w glorii trzech zwycięstw odniesionych w trzech ostatnich kolejkach. Naszej drużynie po części udało się przełamać, zdobywając punkt, tym bardziej cenny, że udało się odwrócić rezultat ze stanu 0:2. Zwycięstwo było blisko, ale w dużej mierze na przeszkodzie ku temu stanął arbiter.

Piłkarze Ślęzy z animuszem rozpoczęli to starcie i widać po nich było, że chcą poprawić swoje i nasze humory po ostatnich porażkach.  Niestety, nie dotyczyło to wszystkich naszych zawodników, bo to co wyprawiał w defensywie Maksym Kucherenko trudne jest do wytłumaczenia. Już w 8 min. po jego błędzie wynik otworzył Przemysław Haraszkiewicz. W 11 min. nasz obrońca gonił przez kilkadziesiąt metrów zawodnika Cariny, by go w końcu sfaulować w polu karnym, co skończyło się kolejnym golem dla gości, strzelonym z jedenastu metrów przez Haraszkiewicza. Mimo tak fatalnego początku, wrocławianie nie zamierzali się poddać. W 20 min. świetnej szansy nie wykorzystał Błażej Jakóbczyk. Chwilę później swoją okazję zmarnował Przemysław Marcjan, aż wreszcie w 21 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę do bramki wepchnął Kacper Bieńkowski. Ślęza złapała kontakt, a w nas wszystkich wstąpiła nadzieja na to, że nie wszystko jeszcze stracone. Mogła ona szybko zgasnąć, bo po kolejnym błędzie Kucherenko, próbujący ratować sytuację Radosław Sypniewicz, popełnił przewinienie w polu karnym, co poskutkowało kolejnym rzutem karnym. Tym razem jego wykonawcą był Denis Matuszewski, i na nasze szczęście spudłował. Cierpliwość trenera Grzegorza Kowalskiego do ukraińskiego obrońcy szybko się wyczerpała i już w 28 min. ściągnął go z placu gry. Dzięki temu gra defensywy 1KS-u znacznie się poprawiła. Ślęza przeważała, a co brzmi kuriozalnie, już w pierwszej połowie goście, za przyzwoleniem arbitra, wyraźnie zaczęli kraść czas. Do przerwy wynik już się nie zmienił.

Po wznowieniu gry przez pewien czas niewiele działo się ciekawego. Mocno i niecelnie uderzył w 55 min. Mateusz Szela. W 66 min. po wrzutce Mikołaja Wawrzyniaka, strzałem głową stan meczu wyrównał Marcjan. Od tego momentu Ślęza osiągnęła duża przewagę, lecz miała przeciwko sobie nie tyko piłkarzy Cariny, ale też arbitra. Gdy w pierwszej części meczu ochoczo gwizdał on karne dla gości, to w 72 min. jakoś nie zobaczył zagrania ręką w polu karnym Cariny. Podejmował też niezrozumiałe decyzje o faulach żółto-czerwonych, za to nie widział ewidentnych przewinień piłkarzy z Gubina. Raz za razem sięgał też po kartki, też zresztą tylko pokazując je wrocławianom, a apogeum tego wszystkiego, była druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka, jaką pokazał w 86 min. Wawrzyniakowi. Mimo to Ślęza miała kilka okazji, których niestety nie zdołała wykorzystać, przez co mecz zakończył się podziałem punktów.

ŚLĘZA WROCŁAW – CARINA GUBIN 2:2 (1:2)

0:1 Haraszkiewicz 8′
0:2 Haraszkiewicz (karny)12′
1:2 Bieńkowski 22′
2:2 Marcjan 66′

Ślęza – Sypniewicz, Toboła, Pisarczuk, Jakóbczyk, Wawrzyniak, Marcjan (79’Drzymkowski), Wójcik (63’Chmielewski), Afonso, Kucherenko (28’Kifert), Bieńkowski, Kauselis (63’Jezierski)
rezerwa – Kozina, Konopka, Góral, Kotlarz, Zawadzki
Carina – Chadała, Żarkowski, Matuszewski (79’Ricardo), Dziedzic (46’Szela), Haraszkiewicz, Elorhan (29’Kamon), Dzidek, Staszkowian, Kopernicki (61’Blichar), Diduszko, Bednarczyk
rezerwa – Broniszewski, Nazar, Buszewski

Sędziowali – Przemysław Burliga (Zabrze) oraz Bartosz Słysz i Igor Corradini
Żółte kartki – Sypniewicz, Pisarczuk, Wawrzyniak, Kucherenko
Czerwona kartka za dwie żółte – Wawrzyniak 86′
Widzów – 100