Jest pierwsze wiosenne zwycięstwo Ślęzy

W rozegranym w Jeleniej Górze meczu 21. kolejki rozgrywek III ligi (grupa 3), Ślęza Wrocław wygrała z miejscowymi Karkonoszami 1:0.

 

Ktoś powie że było to wymęczone zwycięstwo, ktoś inny, że przepchane. Niech każdy mówi i myśli co chce, dla nas najważniejsze jest, że Ślęza przerwała serię remisów i zwyciężyła i z tego się cieszymy. Faktem jest jednak, że nasza drużyna wciąż jeszcze nie może złapać swego rytmu i gra bardzo nierówno. Dziś w pierwszej połowie gra wrocławian wyglądała naprawdę przyzwoicie, czego nie można już powiedzieć o tym co działo się po przerwie. Być może wpływ na taką postawę 1KS-u miały kolejne wymuszone zmiany kadrowe. Oprócz leczących już dosyć długo kontuzje, Adriana Niewiadomskiego i Mateusza Kluzka, z powodu nadmiaru kartek pauzować musieli Robert Pisarczuk i Maciej Tomaszewski. Brak tych zawodników oznaczał też, że na nietypowej dla siebie pozycji zagrał Afonso, a jego pojawienie się w składzie oznaczało, że miejsce na ławce rezerwowych musiał zająć Lima (limit piłkarzy spoza UE). Żeby być jednak sprawiedliwym, zaznaczyć też trzeba, że i w drużynie gospodarzy za kartki pauzował Przemysław Kocot, powody zawodowe nie pozwoliły zagrać Bartoszowi Poszelężnemu, a kontuzje wyeliminowały z gry Patryka Maciejewskiego i Mikołaja Milewskiego.

Do pierwszej połowy naprawdę nie możemy się przyczepić. W niej Ślęza zdecydowanie przeważała, a gra toczyła się przeważnie na połowie jeleniogórzan. Posiadanie piłki też było domeną wrocławian. Przez pierwszy kwadrans piłka sporadycznie przekraczała linię środkową boska, a jak już tak się stało, to za moment znów powracała na połowę Karkonoszy. Uwiecznieniem tego dobrego okresu gy żółto-czerwonych było przepiękne uderzenie Viniciusa z dystansu, po którym Ślęza objęła prowadzenie. Kolejne minuty nie zmieniły obrazu gry, bowiem wciąż zdecydowanie przeważał 1KS. Gospodarze, pierwszą groźną akcję stworzyli dopiero w 22 min, gdy składającego się do strzału Ibrahima Toure, zdołał zablokować Maksymilian Trapczyński. Tymczasem w 28 min. fantastyczną okazję do podwyższenia prowadzenia, zmarnował fatalnie pudłując z czystej pozycji, Mikołaj Wawrzyniak. W tej części meczu odnotować można jeszcze strzały w środek bramki Joao Passoniego i niezłą próbę Oskara Hampela, po której piłka minęła słupek, a po stronie miejscowych, strzał z praktycznie zerowego kąta, Michała Dryji i niecelną główkę Pawła Niemienionka.

Po zmianie stron, wydawać się mogło, że Ślęza wciąż będzie kontrolować to starcie, a tymczasem wrocławianie jakby trochę sobie pofolgowali, przez co odważniej zaczęli atakować nie mający nic do stracenia gospodarze. W ich poczynaniach dominował jednak chaos, przez co długo nie potrafili stworzyć zagrożenia podbramkowego. Sygnałem ostrzegawczym dla wrocławian powinien być jednak strzał w środek bramki, jaki w 65 min. oddał Dryja. Kilka chwil później, Dawid Gil starał się przelobować Piotra Zabielskiego, co uczynił, ale przelobował też poprzeczkę. W 80 min. doczekaliśmy się wreszcie bardzo dobrej okazji, której niestety nie zdołał wykończyć Kornel Traczyk. Najlepszą okazję do wyrównania Karkonosze miały w 84 min. gdy Adrian Dąbrowski mógł zrobić praktycznie wszystko strzelając z kilku metrów, a dał się wykazać Zabielskiemu, który wspaniałą interwencją zapobiegł utracie gola. Już w doliczonym czasie, dwie setki zmarnował Jakub Gil. Dwa razy znalazł się on w sytuacji sam na sam z Mateuszem Prochoniem. Za pierwszym razem przegrał pojedynek z golkiperem, a za drugim zdołał go minąć i wygonił się za linię końcową.

KARKONOSZE JELENIA GÓRA – ŚLĘZA WROCŁAW 0:1 (0:1)

0:1 Vinicius 15′

Karkonosze – Prochoń, Kuźniewski, Wawrzyniak, Toure, Dryja (67’Siudak), Bębenek (67’Gil), Baszak, Niemienionek, Kulchawy (73’Czerwiński), Galas (57’Dąbrowski), Sutor.
rezerwa – Fościak, Kurianowicz, Szczudliński.
Ślęza – Zabielski, Hampel (73’Gil), Stempin (64’Traczyk), Wawrzyniak (64’Bohdanowicz), Trepczyński, Vinicius, Afonso, Passoni, Samiec, Muszyński, Fediuk.
rezerwa – Czapran, Krukowski, Lima, Hawryło.

Sędziowali – Filip Paszczyk (Wałbrzych) oraz Wojciech Kozik i Mariusz Mordarski.
Żółte kartki : Baszak – Afonso
Widzów – 400